[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wchodziło też jego osobiste zainteresowanie Annie. Zamierzał spotkać
się z nią, kiedy tylko w jej pamięci zatrze się ten niefortunny incydent.
To może trochę potrwać" - pomyślał. Było widoczne, że jego decyzja
nie sprawiła jej przyjemności. Miedziane płomienie, które ekscytowały
go od pierwszego momentu, kiedy spojrzał w jej oczy, zostały
uzupełnione przez lodowaty gniew. To fascynujące - zadumał się - jak
dwie przeciwstawne emocje mogą koegzystować w tych ciemnych,
lśniących, głębokich oczach".
- Było prawdziwą przyjemnością poznać panią - powiedział cicho,
kiedy wreszcie uwolnił jej dłoń. - Ja...
- Tak - wtrącił się Wielki Merv, również dopominając się o uścisk
dłoni.
Jego wielka łapa zamknęła rączkę Annie, a palce mężczyzny
zacisnęły się na niej w niezgrabnym, rażącym wysiłku udowodnienia
swojej siły raz na zawsze.
- Było miło, panienko. Ale daj sobie spokój z ochroną. To nie interes
dla małych dziewczynek.
Mężczyzna zamknął dłoń Annie w uścisku akurat tak, jak
przewidywała. Jej reakcja była automatyczna. Okręciła się,
momentalnie wykorzystała efekt dzwigni i mężczyzna poleciał przez jej
ramię.
Uśmiechnęła się do Wielkiego Merva, leżącego na miękkim
dywanie. Miał niewidzące, zaszokowane oczy i Annie poczuła się z
siebie zadowolona. Popatrzyła na Victorie i mrugnęła.
W oczach pani Harper migotały iskierki, ale wyraz jej twarzy
pozostał beznamiętny.
Annie zerknęła z poczuciem winy na Matta i pożałowała, że nie ma
kamery video, aby sfilmować wyraz zdumienia na jego twarzy.
RS
28
- Przepraszam - rzekła bez odrobiny szczerości w głosie i
spróbowała wyglądać na przejętą, patrząc ponownie na Wielkiego
Merva. - Ale, doprawdy, panie McAllister, czy nie powinien być pan
bardziej czujny?
Popatrzył na nią bezmyślnie.
- To nie fair. Nie wiedziałem, że zechcesz użyć takiego chwyta!
- To prawda - zgodziła się Annie z symulowanym współczuciem. -
Niestety, napastnicy rzadko ostrzegają swoje ofiary. Może powinien
pan w przyszłości o tym pamiętać... dla dobra pana Harpera i...
własnego.
- Matthew - odezwała się Victoria znudzonym tonem, wstając z sofy.
- Czy już nie dość tej farsy?
Przez chwilę Matt nie odpowiadał Był zbyt zajęty zwalczaniem
nieodpartej, naglącej chęci porwania Annie Brentwood w ramiona,
szaleńczo zadowolony, że go pobiła.
- Wygląda na to, Merv, że nie doceniliśmy panny Brentwood - rzekł
w końcu, starając się opanować drżące rozbawienie w głosie. Pomógł
się podnieść wielkiemu mężczyznie. - Sądzę, że to ty dostaniesz
odszkodowanie za czas, który nam poświęciłeś. Dziękuję za to, że
przyszedłeś. Zapewniam, że damy ci znać, gdybyśmy jeszcze kiedyś
potrzebowali twoich usług.
- Co się dziś stało z grą fair play? - wymruczał Merv. -Wracam na
salę gimnastyczną. Na ringu przynajmniej wiem, co będzie dalej. -
Mamrotał coś o łamaniu praw i o tym, że nikomu nie można ufać.
Annie powstrzymała się od złośliwych komentarzy. Matt posłał jej
zakłopotany uśmiech.
- Okay, jaka jest pani cena, panno Brentwood? Victoria potrząsnęła
głową.
- Matthew, przeproś Annie i pozwól jej wrócić do pracy, która
polega na ochronie twojego nieszczęsnego karku.
Annie uznała za stosowne się wtrącić.
- Nie jestem pewna, czy Annie chce wracać do tej pracy.
- A ja nie jestem pewien, czy Annie powinna do niej wracać -
zreplikował Matt, nagle bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowany
chęcią pozbycia się jej.
W ciągu kilku ostatnich minut kipiące w nim pożądanie doszło do
RS
29
punktu wrzenia. Postanowił nie dać jej najmniejszej szansy
wystawiania się na niebezpieczeństwo w jego obronie. Będzie musiała
odejść - postanowił - ale w taki sposób, by mnie nie znienawidziła".
- Annie, porozmawiajmy - rzekł cicho.
- Annie, strzeż się tego chłopca - odezwała się Victoria. - Jak dotąd
Matthew próbował sarkazmu i zastraszenia, nawet wezwał posiłki.
Teraz zechce wykorzystać swój urok. Czy dasz się nabrać na jego
chłopięcą szczerość, czy też dotrzymasz obietnicy, którą mi dałaś i
pokażesz mu, z jakiego kruszcu jesteś zrobiona?
Matt czuł potężne pragnienie wypchnięcia matki za drzwi,
zamknięcia ich na klucz i znalezienia własnej drogi porozumienia z
Annie. Podejrzewał, że jest w tym dużo więcej niż dziewczyna zechce
przyznać. Ale został wychowany na dżentelmena w każdym calu, zatem
milcząco pozwolił Annie podjąć własną decyzję.
W końcu jednak Annie nie podjęła decyzji. Jej ciało zrobiło to za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]