[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Prudencja& Dowoói, że Saint-Gaudens szedł pieszo za żółtą dorożką, z której w jego
oczach wysiadł Agenor pod bramą Amandy; dowoói, że Amanda zdraóała Saint-Gau-
densa. Jakie to nowe! Kogóż nie zdraóają! Wiadomo dobrze, jest się zawsze zdraóanym
przez przyjaciela i przez kochankę, i kończy się to zawsze o, na tę nutę&
a a o e ia ie
sai t- aude s
I równie dobrze wieóiałem, że Amanda zdraóała mnie z Agenorem, jak wiem, że
Olimpia zdraóa mnie z Edmundem.
aleksa der dumas (sy ) Dama Kameliowa 36
mał orzata
Brawo, Saint-Gaudens! Ależ Saint-Gaudens to bohater! Rozkochamy się wszystkie
w Saint-Gaudensie! Niechaj te, które się już kochają w Saint-Gaudensie, podniosą ręce.
o o e Cóż za jednomyślność: Niech żyje Saint-Gaudens! Gastonie, zagraj
nam coś, musimy zatańczyć z Saint-Gaudensem.
asto
Umiem tylko jednÄ… polkÄ™.
mał orzata
Niechże bęóie polka! Dalej, Saint-Gaudens, Armanóie, usuńcie stół.
rude c a
Jeszcze nie skończyłam.
olim ia
Panowie, Małgorzata powieóiała po prostu: Armanóie !
asto
a
Zpieszcie się, bo nadchoói miejsce, w którym się sypię.
olim ia
Czy ja mam tańczyć z Saint-Gaudensem?
mał orzata
Nie, ja będę z nim tańczyła. Chodz, mój maleńki Saint-Gaudens, chodz.
olim ia
Panie Armanóie, my z sobą.
a o a a a wil i a m e i a le
sai t- aude s
Co pani?
mał orzata
Nic& Duszno mi trochÄ™.
arma d
o o
Pani cierpiÄ…ca?
mał orzata
Och, to nic& tańczmy dalej&
a o a a i a o a a e a i a m e i ow
arma d
Przestań. Gastonie!
rude c a
Małgorzata chora.
mał orzata
a o e
Dajcie mi szklankÄ™ wody.
rude c a
Co tobie?
mał orzata
Zawsze to samo& Ale to nic, powtarzam wam& przejdzcie do innego pokoju, wy-
palcie cygaro, za chwilÄ™ przyjdÄ™ do was.
rude c a
Zostawmy ją, ona woli być sama, kiedy się tak czuje.
mał orzata
Idzcie, ja zaraz przyjdÄ™.
rude c a
Chodzcie! a o ie Nie ma sposobu zabawić się tutaj chwilę.
arma d
Biedactwo!
o i a i mi
aleksa der dumas (sy ) Dama Kameliowa 37
sce a dziewi ta
mał orzata
ama i e a a o e
Ach! l a i o ie w l e Jaka ja blada& Ach&
m e ow w e i o ie a i o iami a omi
sce a dziesi ta
D
arma d
o
I co, jak pani jest, lepiej pani?
mał orzata
To pan, panie Armanóie?& òiÄ™kujÄ™, lepiej& ZresztÄ…, jestem przyzwyczajona&
arma d
Pani się zab3a! Chciałbym być pani przyjacielem, krewnym, aby pani nie pozwolić na
to.
mał orzata
Nie udałoby się panu. No, niech pan tu przyjóie! Ale co panu?
arma d
To co wióę&
mał orzata
O, pan jest baróo dobry! Niech pan spojrzy na innych, czy się troszczą o mnie.
arma d
Inni nie kochajÄ… pani.
mał orzata
W istocie: zapomniałam o tej wielkiej miłości.
arma d
Pani się śmieje!
mał orzata
Niech Bóg zachowa! Słyszę co óień jedno i to samo; już się z tego nie śmieję.
arma d
Niech i tak bęóie: ale ta miłość zasługuje bodaj na jedno przyrzeczenie.
mał orzata
Jakie?
arma d
%7łe się pani bęóie leczyć.
mał orzata
Leczyć się? Alboż to możliwe?
arma d
Czemu nie?
mał orzata
Bo gdybym się leczyła, umarłabym, drogi panie. Jedynie to gorączkowe życie pod-
trzymuje mnie. Ba! leczyć się, to dobre dla dam, które mają roóinę i przyjaciół; ale my,
skoro nie zdamy się na nic dla luókiej przyjemności albo próżności, świat nas opuszcza:
dni, wieczory wloką się smutnie. Ja to znam, och, tak; przeleżałam dwa miesiące w łóżku;
po trzech tygodniach żywa dusza nie zajrzała do mnie.
arma d
To prawda, ja jestem dla pani niczym, ale gdyby pani pozwoliła, pielęgnowałbym panią
jak brat, nie opuszczałbym pani i musiałaby pani wyzdrowieć. Wówczas, gdyby pani miała
siły, mogłaby pani wrócić do obecnego życia, o ile by to pani odpowiadało; ale jestem
pewien, wolałaby pani wówczas spokojną egzystencję.
mał orzata
Wino nastraja pana lirycznie.
arma d
Więc pani nie ma serca, Małgorzato?
aleksa der dumas (sy ) Dama Kameliowa 38
mał orzata
Serce! To jedyna rzecz, przez którą się ióie na dno w tej podróży, jaką ja odbywam.
o wili Więc to serio?
arma d
Baróo serio.
mał orzata
Prudencja mówiła tedy prawdę, kiedy nazywała pana sentymentalnym. Zatem pan by
mnie pielęgnował?
arma d
Tak!
mał orzata
Sieóiałby pan ze mną cały óień?
arma d
Ile tylko bym pani nie znuóił.
mał orzata
I pan to nazywa?&
arma d
Oddaniem.
mał orzata
A skÄ…d siÄ™ bierze to oddanie?
arma d
Z nieodpartej sympatii, jakÄ… mam dla pani.
mał orzata
OdkÄ…d?
arma d
Od dwóch lat, od dnia, kiedy ujrzałem panią piękną, dumną, uśmiechniętą. Od tego
dnia szedłem z daleka i w milczeniu za pani życiem.
mał orzata
Czym się óieje, że pan mi to mówi dopiero óisiaj?
arma d
[ Pobierz całość w formacie PDF ]