[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przestałaby cię uważać za najcudowniejszego męż
czyznę na tym łez padole, gdyby cię teraz zobaczyła,
chłopcze. Minę masz taką, jakbyś odkrył właśnie, że
śnieg powinien być czerwony. Toż to jest tak wido
czne jak pieprzyk na piersi lady Rosamunde, wystar-
czy tylko otworzyć oczy.
Spoważniał i popatrzył na kuzyna ze współczuciem.
- Ona tak bardzo cię kocha, że dla twojego dobra
starała się nie dać tego po sobie poznać.
Z przekornym uśmieszkiem podszedł do okna
i spojrzał na księżyc w pełni.
- Ale kogoś z takim doświadczeniem jak moje,
rzecz jasna, nie mogła oszukać. Nie wiem, co nam,
wszystkim DeLanyea, w tym przeszkadza, ale my nie
dostrzegamy, co czuje do nas kobieta, dopóki sprawa
nie staje się beznadziejna. Pewnie skromność, co?-
Obejrzał się przez ramię. - Trystanie?
Ale Trystan był już na schodach i zbiegał po nich,
biorąc po kilka stopni naraz, jakby się paliło.
Dylan, uśmiechając się od ucha do ucha, ruszył do
drzwi.
- Lepiej powiem lady Roannie, że jutrzejsza uczta
weselna chyba jednak się odbędzie.
- Zbudz się, Mair! - szeptał błagalnie Trystan, po-
trzÄ…sajÄ…c jÄ… delikatnie za ramiÄ™.
Przekręciła się na wznak i spojrzała na niego. Zdawał
się jarzyć w poświacie księżyca, która wlewała się przez
otwarte okno i padała na jego przejętą twarz.
- Co się stało? - spytała z niepokojem, siadając.
Ani chybi zamek został zaatakowany, albo ktoś
umarł, inaczej Trystan nie przychodziłby do niej
w noc przed swoim ślubem.
W noc przed swoim ślubem.
- Nic się nie stało - powiedział cicho - przyszedł
łem cię tylko spytać, czy nadal twierdzisz, że mnie
nie kochasz.
Patrzyła na niego, nic nie rozumiejąc.
- Ty piłeś?
Uśmiechnął się czule, wziął ją za ręce i wyciągnął
z łóżka. Klepisko było przerazliwie zimne, ale ona na
to nie zważała, oszołomiona jego obecnością i tym,
co mówił.
- Zapewniam cię, Mair - oznajmił uroczyście -
że nigdy nie byłem trzezwiejszy. Kocham cię! Pragnę
ciebie! Chcę, żebyś za mnie wyszła! Powiedz, proszę,
że mnie chcesz, że chcesz głupca, który dopiero teraz
Usłyszał głos swego serca.
Nie wierząc własnym uszom ani wymowie jego
oczu, chwyciła koc i zarzuciła go sobie na ramiona.
- Ciii! Obudzisz Arthura.
- Nie dbam o to. Niech się budzi cały zamek, wio
ska, cała Walia, bylebyś mi tylko powiedziała, że
mnie kochasz.
Poszukała pospiesznie butów i pociągnęła go za
sobÄ… do drzwi.
- Nigdy nie powiedziałam, że cię kocham - wy-
szeptała, pewna już, że jest pijany.
- Do browaru?
- Tak - syknęła - do browaru. I mów ciszej, bo
wybuchnie skandal!
Pociągnęła go przez podwórko do małego budynku
z kamienia.Księżyc świecił jasno,nie przesłaniała go
ani jedna chmurka.
- W zamku już wybuchł straszny skandal - oznaj-
mił Trystan, otwierając drzwi browaru i przepuszcza
jÄ…c przodem.
- Jaki skandal? Pan młody się upił i nie daje lu
dziom spać? - zapytała, krzesząc ogień. Zapaliła łu
czywo, zatknęła je w uchwycie i odwróciła się do
Trystana.
- Nie. Pannę młodą przydybano w łożu z dowód
cą straży.
Mair omal czy nie wyszły z orbit.
- Ivor? Z lady Rosamunde?
- Tak. Albo Rosamunde z Ivorem, jeśli kto woli.
Tak czy inaczej, kochali się i przyłapaliśmy ich na
tym -jej butny kuzyn, reszta normańskich gości we
selnych, Dylan, mój ojciec, mój brat i ja. Po czymś
takim nie ma mowy o małżeństwie.
- Nie ma mowy o małżeństwie? - powtórzyła ci
cho Mair. Wciąż nie docierało do niej w pełni, co mó
wił, i to z takim zachwytem.
- Tak. Jak mógłbym pojąć ją za żonę po takim
upokorzeniu? Który Norman oczekiwałby ode mnie,
że ożenię się ze zbrukaną kobietą? %7ładen! Przyznaję ,
nie od razu sobie uświadomiłem, że powinienem
dziękować za to Dylanowi i Angharadzie.
- Dylanowi i Angharadzie?
Trystan chwycił ją ze śmiechem za ręce i obrócił
w koło.
- Już się bałem, że coś nie tak z twoimi pięknymi
uszkami, moja kochana, moja wyśniona.
Zatrzymał się i poważniejąc, wziął ją w ramiona.
- Mam nadzieję, że wybaczysz mi moją głupotę,
Mair. Jak mogłem przedkładać swoje ambicje nad
wszystko inne, nawet nad ciebie? Jak mogłem tłumić
w sobie to, co do ciebie czuję? Jak mogłem nie rozu
mieć, że bez ciebie nigdy nie byłbym szczęśliwy?
- Ale Rosamunde...
- %7łeniąc się z nią, chciałem tylko udowodnić, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]