[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Powtarzam: nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć, że Valerie Simpson
kiedykolwiek była moją pacjentką. - Przyglądała mu się przez chwilę. - Może
mógłby mi pan wyjaśnić, dlaczego to pana interesuje.
- Jak już powiedziałem, miałem ją reprezentować.
- To nie wyjaśnia, dlaczego przybył pan do mnie incognito.
- Prowadzę śledztwo w sprawie jej morderstwa.
- Zledztwo?
Myron kiwnął głową.
Strona 58
Krotka pilka
- Kto pana wynajął?
- Nikt.
- A więc dlaczego się pan tym zajmuje?
- Mam własne powody.
Skinęła głową.
- Jakie powody, Myronie? Chciałabym je poznać.
Psychiatrzy.
- Mam pani powiedzieć o tym, jak się czułem, kiedy nakryłem tatusia i mamusię w
łóżku?
- Jeśli pan chce.
- Nie chcę. Natomiast chcę się dowiedzieć, co było powodem załamania nerwowego
Valerie.
- Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć, że Valerie Simpson kiedykolwiek była moją
pacjentką - powtórzyła jak katarynka.
- Tajemnica lekarska?
- Właśnie.
- Przecież Valerie Simpson nie żyje.
- To w najmniejszym stopniu nie zwalnia mnie z obowiązku dochowania tajemnicy.
- Została zamordowana. Zastrzelona z zimną krwią.
- Tak słyszałam. Ta tragedia również nie zwalnia mnie z obowiązku.
- Pani może znać jakieś istotne fakty.
- Istotne dla kogo?
- Dla zdemaskowania mordercy.
Złożyła małe rączki na podołku. Jak dziewczynka w kościele.
- Właśnie to próbuje pan zrobić? Zdemaskować mordercę tej kobiety?
- Tak.
- A co z policją? Słyszałam w wiadomościach, że już mają podejrzanego.
- Nie ufam autorytetom - powiedział Myron.
- Ach tak?
- To jeden z powodów, dla których chcę rozwiązać sprawę.
Doktor Abramson zmierzyła go tymi swoimi wieli oczami.
- Nie sądzę, Myronie.
- Nie?
- Mam wrażenie, że powodem jest twój kompleks zbawcy. Jesteś człowiekiem, który
wciąż musi grać rolę bohatera i postrzega siebie jako rycerza w lśniącej zbroi.
Co o tym myślisz?
- Myślę, że analizę mojej psychiki powinniśmy odłożyć na inną okazję.
Wzruszyła ramionami.
- Ja tylko wyrażam moje zdanie. Bez dodatkowej opłaty.
- Zwietnie.
Dodatkowej opłaty?
- Nie jestem pewien, czy policja ściga właściwego człowieka.
- Dlaczego?
- Miałem nadzieję, że pani pomoże mi rozwiązać tę zagadkę. Valerie z pewnością
mówiła o tym, że Roger Quincy ją prześladuje. Czy uważała, że może być
niebezpieczny?
- Po raz ostatni powtarzam, że nie mogę potwierdzić ani zap...
- I wcale o to nie proszę. Pytam tylko o Rogera Quincy'ego. Wobec niego nie ma
pani żadnych zobowiązań, prawda?
- I wcale go nie znam.
- Może więc zechce pani wyrazić swoją zwięzłą opinię. Tak jak na mój temat.
Potrząsnęła głową.
- Przykro mi.
- W żaden sposób nie zdołam pani przekonać, żeby porozmawiała pani ze mną?
- O pacjencie lub pacjentce? Nie.
- Załóżmy, że uzyskałbym zgodę jej rodziców.
- Nie uzyska pan.
Myron czekał, obserwując ją. Była w tym lepsza od niego. Jej twarz niczego nie
zdradzała, lecz nie mogła cofnąć raz wypowiedzianych słów.
- Skąd pani wie? - zapytał.
Nie odpowiedziała. Wbiła wzrok w podłogę. Myron zastanawiał się, czy nie
wygadała się celowo.
- Już do pani dzwonili, prawda? - spytał.
- Nie wolno mi omawiać spraw moich...
- Jej rodzina dzwoniła do pani. Zamknęli pani usta.
- Nie mogę potwierdzić...
- Jej ciało jeszcze nie ostygło, a oni już chcą wyciszyć sprawę - ciągnął Myron.
- Nie widzi pani w tym niczego złego?
Strona 59
Krotka pilka
Doktor Abramson odkaszlnęła.
- Nie wiem, o czym pan mówi, ale powiem panu coś. W takich sytuacjach jak ta,
którą mi pan opisał, nie ma niczego dziwnego w tym, że rodzice chcą chronić
pamięć swojej zmarłej córki.
- Chronić jej pamięć? - Myron wstał i spojrzał na nią z udawanym prawniczym
oburzeniem. - Czy też jej mordercę?
Król Sceny.
- Teraz mówi pan głupstwa - powiedziała. - Chyba nie podejrzewa pan rodziny tej
młodej kobiety.
Myron usiadł. Pokręcił głową w sposób mówiący, że wszystko jest możliwe.
- Córka Helen Van Slyke została zamordowana. Kilkanaście godzin po zabójstwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]