[ Pobierz całość w formacie PDF ]

epok, ale wszelkie możliwe mitraizmy, synkretyzmy religijne, przeróżne przez pół dotąd pa-
miętane bóstwa z Azji Mniejszej obiegały Imperium Romanum. Wydawało się, że całe Ryby
będą bez reszty mistyczne. Tymczasem okazało się, że chrześcijaństwo w swoich wersjach
zachodnich stymuluje mimo przeróżnych zawiłości racjonalne myślenie eksperymentalne i
ostatnie stulecia ery przebudowały całą kulę ziemską i wyobrażenia ludzi. Być może i obecny
niepokój duchowy jest tylko czymś przejściowym.
Wątki, które dotarły w naszym stuleciu na Zachód, nie są całkiem nowe, wywodzą się bo-
wiem z wyznań niejednokrotnie starszych niż chrześcijaństwo, z hinduizmu, buddyzmu, dżi-
nizmu etc. Czyli jeszcze raz mądrości Wschodu. Szczególne, że niekoniecznie trzeba je poj-
mować jako wrogie wobec chrześcijaństwa, można je bowiem uznać za jego uzupełnienie,
choć nie jest to tak całkiem proste. W chrześcijaństwie przejście między życiem a wieczno-
ścią jest jednorazowe, a odpowiedz, co właściwie będziemy robili w niebie, nie jest łatwa.
Tymczasem nowe impulsy nie obiecują nieba już  w pierwszym podejściu , raczej przewi-
dują długą wędrówkę przez różne formy życia. Dla mnie jest to raczej wędrówka przez różne
światy, ale to przecież kwestia osobistego przeświadczenia. Chrześcijaństwo też elementy
takiej wędrówki posiada w postaci czyśćca (wieczne piekło to koncept, który wręcz obraża
Boga), czyli zakłada jednak możliwość jakiegoś okresu przejściowego, okresu doskonalenia,
a o to w gruncie rzeczy wszystkim chodzi.
60
Druga różnica zasadnicza polega na personalistycznym charakterze Zachodu. Wschód nam
mówi, że rozpuścimy się jak kropelka wody w oceanie, podczas gdy Zachód utrzymuje, że
pozostaniemy trwali, a ocean też ma własną osobowość. Jestem na tyle wychowankiem Euro-
py, że myśl o rozpłynięciu się jest mi niesympatyczna. Przypomnijmy sobie Ibsenowskiego
Peer Gynta szalejącego na myśl, że pójdzie  do przetapiacza . Może to jest kwestia punktu
widzenia, może my po prostu nie dostrzegamy, że obie perspektywy wcale się nie wyklucza-
ją. Dla mnie one obie są jakoś niekompletne, gdyż nie mówią, co się stanie z naszym ducho-
wym, tu wypracowanym dobrem, jeśli kocham swoją rodzinę, bliskich, zwierzęta etc., to
chciałbym przecież sferę swojego uczucia rozszerzać nie tracąc tego, co było najcenniejsze.
Istniejemy społecznie, dlaczego mamy na inne, niewiadome ścieżki koniecznie iść samotnie?
Mam nadzieję, że to, co w naszym społecznym, tegoziemskim bycie było wielkie, nie zosta-
nie i pózniej zdeptane i zlekceważone.
Ten problem rozciąga się i na zwierzęta. Na każdą istotę, która przechodzi przez bramę
śmierci. Tylko że i my, i one nie będziemy całkiem tacy jak tu i teraz. Wszyscy będziemy
lepsi i mądrzejsi, bo też zadania, które przed nami staną, będą ciekawsze i trudniejsze. Oczy-
wiście, można powiedzieć, że to nie żadne przewidywania, ale raczej pobożne życzenia, na to
jednak nie mamy żadnej rady. A i  pobożne życzenia mają może jakiś wpływ na rzeczywi-
stość?
New Age to niesłychanie ciekawy impuls duchowy, ale przecież nie jakaś zorganizowana
religia. Co więcej: szmiry i bzdury jest w tym co niemiara. Namnożyło się na Zachodzie
mnóstwo reinkarnacyjnych relacji, z których wynika, że każda egzaltowana baba była w prze-
szłości co najmniej carycą bądz egipską księżniczką. To poza księżniczkami innych kobiet
już w Egipcie nie było? Bardzo rzeczowo te reinkarnacyjne zabiegi skrytykował Ian Wilson.
W istocie rzeczy po co właściwie mielibyśmy jeszcze raz przeżywać to samo i to bez kory-
gującej pamięci przeszłości? Bezlik amuletów i technik terapeutycznych to oczywiście po-
chodna kryzysu dotychczasowych form nauki i przekonań. Chyba jednak trudno byłoby do-
wieść, że z dwóch grup ludzi, z amuletami i bez amuletów, tym amuletczykom wiedzie się
sensowniej, lepiej i że mniej spotyka ich nieszczęść.
Przyznam też z melancholią, że jestem zupełnie głuchy na ukochaną muzykę kierunku, że
to, co wprawia nastolatków w ekstazę, to dla mnie jedynie nieznośny hałas i udręczenie. Ale
to znowu kwestia czysto indywidualna, a poddawanie się bez reszty muzyce świadczy o wy-
bieraniu emocjonalności przeciw racjonalności. W końcu cała sztuka działa w sposób raczej
emocjonalny niż racjonalny, więc nic nadzwyczajnego w tym nie ma. Tyle że jedni wolą chó-
ry gregoriańskie, inni Rolling Stonesów.
Czy New Age okaże się czymś trwałym? Bardzo trudno powiedzieć, chrześcijaństwo na
swoją trwałość musiało pracować kilkaset lat. We wczesnym okresie na trwalszy wyglądał
raczej mitraizm, po którym nie zostało dzisiaj dymu ani popiołu. New Age może równie do-
brze okazać się rodzajem fałszywki. Przyznam jednak, że w tym właśnie upatruję jego szanse,
że nie jest czymś wyraznie zdogmatyzowanym i określonym, że jest raczej chaosem, z które-
go może się bardzo wiele wyłonić. Przypomnijmy, że tak właśnie było z wielkimi religiami,
natomiast coś bardzo sprecyzowanego miało z natury rzeczy nośność ograniczoną.
Najważniejszy wydaje się motyw środowiska człowieka i braterstwo z innymi istotami.
Jest to cząstka nowego spojrzenia na świat materialny, w którym wiek dwudziesty odkrył
rzeczy cudowne i o charakterze duchowym. Ta materia jest przecież zorganizowaną prze-
dziwnie energią, a energetyczne widzenie świata być może wyprowadzi nas poza cielesne
ograniczenia. Zarys takiego widzenia rzeczy znajdowaliśmy u Sedlaka, dość zresztą nieśmia-
ło. Autor był przecież księdzem i to wierzącym, musiał więc o zaświatach rozumować bardzo
ostrożnie. I chyba rzeczywiście uniknął sprzeczności między wiarą a rozumem.
Jak się dzisiaj wydaje, gdzieś w tych parametrach wolno nam przewidywać odmiany nie-
sione przez epokę Wodnika. A więc nowa duchowość skojarzona z niesłychanie rozwiniętą
61 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl