[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przechodzącego kelnera dwa kieliszki z szampanem, jeden z nich podała
Molly.
- Ja nie mogę pić - Molly uśmiechnęła się przepraszająco.
- Wybacz. Zapomniałam... - Julieta mówiła po angielsku płynnie jak
rodowita Angielka i z wdziękiem używała potocznych zwrotów, popularnych
wśród londyńskiej młodzieży. - My tu ciągle jeszcze jesteśmy pod wrażeniem.
Aloise przez pięć lat nie zdołała dokonać tego, co tobie zajęło pewnie z
dziesięć minut.
A więc pierwsze małżeństwo Leandra trwało pięć lat, a jego żona raczej
nie mogła mieć dzieci, pomyślała Molly. To dlatego był pewien, że ja nie mogę
być w ciąży.
- Chodz, przedstawię ci Fernanda. - Julieta pociągnęła ją za rękę. - Jest
młody i strasznie fajny.
Fernando Santos, zarządca posiadłości, był przystojnym, pewnym siebie i
wygadanym młodzieńcem. Julieta zachowywała się przy nim swobodnie,
dopóki matka nie wezwała jej do siebie z drugiego końca sali.
- Czy to pana powinnam spytać o jakąś nieużywaną szopę, w której
mogłabym umieścić piec garncarski? - odezwała się Molly, gdy została sam na
S
R
sam z zarzÄ…dcÄ….
- Jak najbardziej, ekscelencjo - odparł młody człowiek. - Sądzę, że na
starej farmie znajdzie się odpowiedni budynek. Postawiliśmy nowe hangary dla
maszyn rolniczych, więc stare stoją puste.
- Mówmy sobie po imieniu - zaproponowała uszczęśliwiona Molly.
Na samą myśl o tym, że żadne zajęcia nie będą jej przeszkadzały w pracy
artystycznej, uśmiechała się promiennie do całego świata.
- Ależ to niemożliwe - zaprotestował Fernando. - Jest pani żoną diuka, a
my tu ściśle przestrzegamy tradycyjnych form.
- No, cóż - westchnęła Molly - trzeba się będzie przyzwyczaić.
- Jednak pragnę wyrazić swoją radość, że jego ekscelencja ponownie się
ożenił - powiedział z uczuciem Fernando. - Nie tylko ja tak uważam. Cała
służba jest bardzo zadowolona.
Nareszcie wrócił Leandro. Fernando natychmiast zrobił się milczący.
Obaj mężczyzni porozmawiali chwilę po angielsku o plonach z gaju oliwnego,
a potem Leandro odprowadził Molly na bok. Molly się wystraszyła, gdy
zobaczyła jego minę.
- Trzymaj się z dala od Fernanda Santosa - powiedział lodowatym tonem.
- Jest doskonałym pracownikiem, ale ma opinię kobieciarza. Nie życzę sobie,
żeby widywano was razem.
- Nie rozumiem - zdumiała się.
- Masz zachować dystans wobec tego człowieka - wyjaśnił zwięzle
Leandro - i pod żadnym pozorem nie wolno ci z nim flirtować.
- Z nikim nie flirtowałam - oburzyła się. - Rozmawialiśmy tylko, nic poza
tym. A swoją drogą, nie spodziewałam się, że możesz być zazdrosny. Wielkie
dzięki za ostrzeżenie.
- Nigdy w życiu nie byłem zazdrosny - odparł z godnością Leandro. -
S
R
Natomiast twoje zachowanie zwraca uwagÄ™...
- Chyba oszalałeś! - przerwała mu Molly. - Ja miałabym się oglądać za
jakimś facetem? Zaraz po własnym ślubie? Zapomniałeś, że ja jestem w ciąży.
Z tobÄ…!
Odwróciła się na pięcie i odeszła bardzo obrażona.
Była taka drobniutka, zgrabna, bajecznie kolorowa, jak barwna plamka w
tłumie poważnych, elegancko ubranych ludzi.
Niestety, lubiła towarzystwo mężczyzn, a mężczyzni przepadali za nią.
Leandro na własne oczy widział, jak blisko jest związana z Jezem Andrewsem.
Zamiast najlepszej przyjaciółki Molly miała najlepszego przyjaciela, i to mu
się też wcale nie podobało.
Najdziwniejsze, pomyślał Leandro, że ona nie zdaje sobie sprawy, jak
bardzo jest pociągająca. I śliczna. Nawet w tej prostej sukience, bardziej
odpowiedniej na plażę niż na pierwsze spotkanie z nową książęcą rodziną.
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Molly spędziła noc samotnie. Wprawdzie małżeństwo zostało
skonsumowane na pokładzie samolotu, ale Molly nie spodziewała się, że
będzie spała sama podczas swojej nocy poślubnej. Chociaż... Osobne sypialnie
też były dla niej zaskoczeniem. Wieczorem zasnęła, czekając na Leandra we
wspaniałym łóżku z mięciutką, pachnącą pościelą, a rano obudziła ją
pokojówka, która przyniosła śniadanie na srebrnej tacy.
Dopiero kiedy Molly się ubierała, zauważyła, że w garderobie są tylko jej
ubrania, a dodatkowe drzwi w jej wielkiej sypialni prowadzÄ… do identycznego
pokoju, gdzie pewnie sypiał Leandro.
Ktoś zapukał do drzwi. Nim Molly zdążyła się odezwać, do pokoju
weszła Julieta.
- Dobrze, że już wstałaś - odezwała się od progu. - Brat mnie prosił,
żebym cię zabrała na zakupy. Trzeba ci będzie sprawić suknię na dzisiejszy
wieczór.
- Gdzie jest Leandro? - zapytała Molly.
- Jak to gdzie? - Julieta była wyraznie zaskoczona. - W banku,
oczywiście.
W pracy? Nazajutrz po ślubie?
Molly posmutniała. Gdyby pozwoliła sobie na takie myśli, pomyślałaby,
że Leandro ją porzucił.
Nie jestem dzieckiem, przywołała się do porządku. To nic, że mnie
zostawił samą wśród obcych ludzi. Do tego także się przyzwyczaję. Poradzę
sobie bez niego. Zresztą nie mam innego wyjścia.
Julieta paplała bez przerwy, kiedy schodziły na dół po wielkich schodach.
Molly słuchała jednym uchem i uważnie przyglądała się otoczeniu. Byłaby się
S
R
poczuła malutka i nic niewarta, jak zwykły człowiek, który nagle znalazł się w
królewskim pałacu, ale nie poddała się temu uczuciu. W tym zamku miała
zamieszkać, to miał być jej dom i dom jej dziecka. To dziecko musi mieć
matkÄ™ silnÄ… i pewnÄ… siebie, a nie zastraszonego kopciuszka.
U podnóża schodów czekał na nie mężczyzna w średnim wieku.
Zagadnął je po hiszpańsku, kiedy tylko znalazły się w holu.
- Basilio mówi, że mama chce zamienić z tobą parę słów -
przetłumaczyła Julieta i zaprowadziła ją do eleganckiego saloniku, gdzie
oczekiwała matka Leandra.
- Witaj, Molly. - Starsza dama obdarzyła ją kwaśnym uśmiechem. -
Leandro chciał, żebym omówiła z tobą sprawy dotyczące prowadzenia domu.
Uważa, że nie powinnaś od razu się wszystkim zajmować, więc ja przejmę te
obowiązki do czasu, aż poczujesz się na siłach je spełniać.
- Rozumiem - powiedziała Molly.
Nie dała po sobie poznać, że zrobiło się jej bardzo przykro. Miała
nadzieję, że Leandro okaże jej nieco więcej zaufania.
- Kierowanie służbą i zaopatrzeniem takiego wielkiego domu jak nasz
zamek to wcale nieÅ‚atwa sprawa - ciÄ…gnęła Doña Maria. - Aloise miaÅ‚a
szczęście dorastać w podobnych warunkach, toteż doskonale wiedziała, co i jak
należy robić, żeby w zamku wszystko działało sprawnie jak w zegarku.
- Jestem pewna, że ja też sobie poradzę - odparła Molly.
Udało jej się nawet uśmiechnąć.
- JesteÅ› bardzo pewna siebie, moja droga.
Molly miała już dość impertynencji starej damy. Podniosła głowę wysoko
i patrząc jej prosto w oczy, powiedziała:
- Rozumiem, że małżeństwo syna wywołało pani zdziwienie, a może
nawet protest. Nie zamierzam się z panią kłócić, ale pragnę przypomnieć, że
S
R
teraz to jest mój dom. Zamierzam nauczyć się wszystkiego, czego mój mąż ode
mnie oczekuje, ponieważ chcę, by nasze dziecko było szczęśliwe.
- Nigdy nie bÄ™dziesz takÄ… żonÄ…, jakiej potrzebuje Leandro! - Doña Maria
nie zdołała zapanować nad emocjami. - Aloise była miłością jego życia, więc
nie licz na to, że angielska kelnerka potrafi ją zastąpić! Ty do nas nie pasujesz!
Jesteś dla mego syna jedynie kulą u nogi. Wiem, do czego się posunęłaś, żeby
omotać Leandra...
- Ciekawa jestem, skąd ta wiedza - prychnęła Molly.
Bała się, że nie zapanuje nad gniewem.
- Krystal Forfar jest moją przyjaciółką. Była świadkiem waszego
pierwszego spotkania i od razu przejrzała cię na wylot, wstrętna naciągaczko.
- Ach, więc to pani jest tym anonimowym klientem, który mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]