[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sobą nie wzięli, to nie potrzebowałabyś wędrować sama. Ale musisz mieć pozwolenie od
mamy!
- To nie będzie trudne, skoro tata jest w domku na działce. Poza tym mama się na
pewno ucieszy, że pozbędzie się mnie na jakiś czas. Bardzo panu dziękuję za pomoc.
- O, na razie jeszcze nie ma za co. Wcale nie jest takie pewne, że oni zechcą cię
zabrać. Przyjdz do mnie za pół godziny, to będę wiedział.
Po dłuższej dyskusji Liv uzyskała pozwolenie matki na odwiedzenie taty . Nie
widziała powodu, by wdawać się w bardziej szczegółowe wyjaśnienia, i w pół godziny
pózniej, punktualnie co do minuty, zjawiła się w mieszkaniu lensmana.
Początki nie były obiecujące. Z biura lensmana docierał do niej zdenerwowany głos:
- Szesnastoletnia dziewczyna! Skąd panu przyszło do głowy, że mógłbym się podjąć
czegoś takiego? I tak już mam dosyć na głowie, sam odpowiadam za wszystko, od kiedy szef
się rozchorował. A na dodatek jeden z asystentów złamał nogę, wobec tego mam do pomocy
jedynie dwóch niedoświadczonych dziewiętnastolatków. Sam pan chyba rozumie, jakiego
zamieszania może w takiej grupie narobić młoda dziewczyna! Nie mam czasu, żeby się bawić
w opiekuna.
- Wygląda na to, że ma pan niedobre doświadczenia z dziewczynami - wtrącił głos
lensmana.
- Rzeczywiście, mam - odparł tamten krótko. - A zwłaszcza panny w tym wieku
trudno opanować. Chcą udawać dorosłe i doświadczone. Spragnione przygód, chętne do Bóg
wie czego, a zarazem dziecinne i bezradne. Będziemy musieli po drodze nocować w obozie,
lensmanie Lian, proszę o tym pamiętać! Czy mam czuwać przez całą noc?
- Sam pan nie wie, co mówi - powiedział lensman rzeczowo. - Pan jeszcze nie zna tej
dziewczyny.
- Nie. I nie odczuwam najmniejszej potrzeby, żeby ją poznać.
To już naprawdę trudne do zniesienia, pomyślała Liv zgnębiona. Taki już mój los, że
nikt mnie nie chce. Nawet ludzie, którzy nigdy mnie nie widzieli, nie chcą mieć ze mną do
czynienia. Cóż, trzeba wracać do domu. Pózniej zadzwonię do lensmana i powiem, że
rezygnujÄ™.
W tym momencie drzwi biura otworzyły się i stanęli w nich dwaj mężczyzni. Liv nie
widziała dobrze z powodu łez, jakie zdążyła uronić nad swoim nieszczęsnym losem, i zanim
zdążyła je otrzeć, usłyszała nad swoją głową jęk i pełne zaskoczenia pytanie:
- To ty?
- Och - wykrztusiła Liv i poczuła, że robi się czerwona jak burak.
Stworzyła sobie idealny obraz nieznajomego, ale mimo wszystko doznała szoku.
Zapomniała, jaki jest fascynujący, i na nowo poczuła, że kręci jej się w głowie. Zielone oczy
połyskiwały spod czarnych rzęs. Teraz nie było w nich życzliwości, przeciwnie, spoglądały
na niÄ… niemal wrogo.
Upokorzona Liv najchętniej by się zapadła pod ziemię.
- Przepraszam - szepnęła. - Nie chciałam podsłuchiwać, ale nie mogłam uniknąć...
Słyszałam wszystko, co krzyczałeś... Oczywiście nie pójdę z twoją ekspedycją. Najgorsze, co
człowieka może spotkać, to czuć się nie chcianym. Chociaż, prawdę powiedziawszy,
powinnam się już do tego przyzwyczaić. Więc możesz nie podnosić głosu, nie idę z wami.
- Czy wy się znacie? - zapytał lensman.
- Spotkaliśmy się raz - odparł tamten krótko. - I powinienem był wiedzieć, kto
wymyślił tę rozbójniczą historię. I z jakiego właściwie powodu zamierzasz się wybrać w
góry? Mam nadzieję, że nie zakochałaś się w którymś z moich asystentów. Musiałem wynająć
dodatkowego pomocnika z osady. Finn jakiÅ› tam. Tak ma na imiÄ™.
- Nie! - odrzekÅ‚a Liv stanowczo. - MuszÄ™ iść do Månedalen, by wypeÅ‚nić obietnicÄ™
daną Bergerowi. I potrzebuję towarzystwa, żeby tam dojść. Ale to już nieważne.
Młody człowiek zaciskał szczęki tak, że widziała, jak mu się napinają mięśnie twarzy.
- Pójdziesz z nami, ale pod jednym warunkiem. %7łe nie będzie żadnych kłopotów po
drodze. I żadnych głupstw z chłopcami. Musisz sobie wyobrazić, że ty także jesteś chłopcem,
nie mam czasu na cackanie się z dziewczynami, zrozumiałaś?
- Możesz być najzupełniej spokojny - odparła Liv z goryczą. - Chłopcy nie mają
zwyczaju mdleć na mój widok. A jeśli chodzi o wytrzymałość, to jestem tak samo dobra jak
chłopak.
Lensman dodał:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]