[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jake obserwował ją, gdy rozmawiała ze starymi znajomymi. Wyglądała na zadowoloną.
Była też porażająco piękna i pociągająca. Czy postąpił nierozsądnie, zapraszając ją na tę
wystawę? Czuł, że gdyby był wolny, mógłby związać się z tą kobietą. Westchnął ciężko,
wodzÄ…c za niÄ… wzrokiem.
Wspólna przyszłość nie jest im pisana. Musi opiekować się Ursulą. Przypomniał sobie jej
słowa po wizycie Cary.
 Niezła laska  rzuciła.  Od razu widać, że szuka męża. Wcale bym się nie dziwiła,
gdybyś to ty, kochany braciszku, wpadł jej w oko. Lepiej uważaj, bo wylądujesz z dzieckiem.
Uśmiechnął się ponuro. Dobrze wiedział, co kryło się za tymi okrutnymi słowami. Strach.
Ursula bała się, że zostanie sama i niekochana.
Odstawił kieliszek. To jasne jak słońce, że jej nie porzuci, ponieważ kochają i szanuje.
Tyle dla niego poświęciła. Urodę i poczucie bezpieczeństwa. Teraz on musi poświęcić się dla
niej.
Cara dotknęła jego ramienia.
 Chodz, powiedz mi, co myślisz o tym pejzażu  poprosiła i zaprowadziła go przed
płótno pokaznych rozmiarów, na którym artysta uwiecznił dom jej ojca na tle gór i jeziora.
Zapewne malował go jesienią, ponieważ wszystkie wzniesienia pokrywał fiolet wrzosów. 
Spodoba mu siÄ™?
 Na pewno.
 Kupuję go!  zawołała, rzucając Jake owi wyzywające spojrzenie.  Może wypiłam za
dużo, ale jestem w nastroju do kupowania. Zaszaleję!
 W tej sytuacji, aby zapobiec wykupieniu wszystkich obrazów Petera, proponuję,
żebyśmy poszli coś zjeść.
Gdy wyszli z galerii, mżyło. Jake otworzył parasol.
 Idzie wiosna  zauważył.  Znieg zamienił się w deszcz.  Skręcili w boczną uliczkę. 
Ta knajpka jest całkiem niezła, mimo że w Ballranoch nie ma wielkiej konkurencji.
O tej porze ruch w miasteczku zamierał. Przed nimi jakaś staruszka wyprowadzała psa, a
na wprost niej szedł młody chłopak w bejsbolowej czapce.
Nagle sprawy potoczyły się tak błyskawicznie, że Cara właściwie nie zauważyła, co się
dzieje. W pewnej chwili chłopak doskoczył do starszej pani, wyrwał jej torebkę i uciekł w
przeciwnym kierunku.
Napadnięta kobieta krzyknęła, oszołomiona oparła się o mur, podczas gdy Jake ze
złowieszczym pomrukiem rzucił się w pogoń za złodziejaszkiem.
Cara podbiegła do staruszki.
 Popchnął mnie i zabrał mi torebkę. Cara objęła drżące ramiona starszej pani.
 Proszę się uspokoić. Jestem z panią. Przysiądzmy na chwilę.
Weszły do restauracji, gdzie kelner natychmiast podał staruszce coś gorącego do picia.
Piesek ulokował się obok jej krzesła. Oboje sprawiali wrażenie zagubionych i
przestraszonych.
 Jak się pani czuje? Nic panią nie boli?  dopytywała się Cara, gładząc pomarszczoną
dłoń.
 Nie, nie. Jestem trochę oszołomiona, bo to stało się tak niespodziewanie.  Potarła
dłonią czoło, po czym nagle się rozpromieniła.  Jak jeszcze raz spotkam tego drania, to go
poszczujÄ™ psem!
 SÅ‚usznie.
Cara zostawiła starszą panią pod opieką kelnerów i wyszła na ulicę, by zobaczyć, co
dzieje się z Jakiem. Ujrzała dwie postacie: ta wyższa popychała przed sobą tę niższą.
 Zaczekamy tu na policję  oznajmił Jake.  Mam nadzieję, że porządnie natrą ci uszu.
 Ja jej nic nie zrobiłem  jęczał małolat.
 Nic jej nie zrobiłeś?!  Oczy Jake a zabłysły.  Myślisz, że ona o tym zapomni?! Będzie
pamiętała do końca życia! Za napad na taką słabą kobietę należą ci się porządne cięgi!
Cara ze zdumieniem zauważyła, że Jake aż się gotuje ze złości. Jeszcze chwila i straci
panowanie nad sobą i chłopaka uderzy, a wtedy sam zostanie oskarżony o nadużycie siły
fizycznej!
 Dobrze, że go złapałeś  powiedziała w nadziei, że jej słowa nieco go uspokoją. 
Zostaw to policji. Już przyjechali.
Jake pchnął chłopaka w stronę policjanta.
 Niech go pan zabiera, bo mogę zrobić mu krzywdę! Zapewne będzie pan chciał,
żebyśmy złożyli zeznania?
 Oczywiście, ale to nie potrwa długo. Jake zerknął na Carę.
 To miał być przyjemny wieczór  mruknął.  Ale zaraz to nadrobimy.
Policjant wsadził chłopaka do samochodu, a Jake wszedł do restauracji, by zwrócić
staruszce torebkę. Przysiadł obok niej.
 Pani Batley!  Ucieszył się.  Oto pani torebka. Mam nadzieję, że nic z niej nie zginęło.
 Nie miałam tam nic cennego.  Na twarzy kobiety pojawił się łobuzerski uśmiech. 
Tylko pigułki na przeczyszczenie. Mógłby je sobie wziąć.
 Ja bym mu zaaplikował coś znacznie silniejszego  odparł Jake z całą powagą.  Policja
odwiezie panią do domu i spisze pani zeznania. Doktor Mackenzie i ja też pójdziemy na
posterunek. Jutro zadzwonię do pani, żeby dowiedzieć się, jak się pani czuje. Czy mam
zatelefonować do pani syna i zawiadomić, co się stało?
 Będę panu bardzo wdzięczna. Na pewno do mnie przyjdzie.
 Carlo...  Jake zwrócił się do właściciela restauracji.  Czekaj na nas. Ten wieczór
jeszcze się nie skończył.
ROZDZIAA ÓSMY
Obserwowała Jake a, który w skupieniu studiował menu. Nadal nie mogła nadziwić się
wściekłości, jaka w nim zawrzała z powodu tego chuligańskiego wybryku. Miała okazję
poznać zupełnie inną twarz tego zamkniętego w sobie człowieka. A już się jej wydawało, że
go rozgryzła!
Zorientował się, że mu się przygląda.
 Tylko nie mów, że wieczór ze mną był nieciekawy  powiedział, jakby starał się
poprawić swój nastrój.  Zasłużyliśmy na lampkę wina.
 Dobrze mi zrobi. Ciągle jestem roztrzęsiona, jakby to mnie napadnięto. To było takie
niespodziewane. Zawsze myślałam, że taka mieścina jak Ballranoch jest bezpieczna.
 Chuligani są wszędzie, nawet w takich malowniczych miejscowościach. Lepiej nie
mówić, co bym z nimi zrobił, gdyby to ode mnie zależało.
 Zauważyłam, że bardzo się przejąłeś. Pocieszające jest to, że babcia nie doznała
żadnego uszczerbku na zdrowiu. Mogło być gorzej...
Oczy mu pociemniały.
 PaniÄ… Batley czeka wiele nieprzespanych nocy przez tego smarkacza. Dobrze wiesz, ile
czasu trwa wychodzenie ze wstrząsu psychicznego. Osoba w jej wieku może już nigdy nie
czuć się bezpiecznie poza domem. Najbardziej wkurza mnie to, że ten szczeniak zapomni o
tym za parę tygodni, a pani Batley nigdy.  Zawiesił głos.  Przepraszam, że tak drążę ten
temat. To miał być miły wieczór. Wybierzmy coś. Polecam ci rybę z krewetkami w sosie z
białego wina, a na deser tarte na gorąco ze śmietaną.
 To jest nieprzyzwoita propozycja, ale dzisiaj zapomnÄ™ o moich zasadach. Odchudzanie
zacznÄ™ od jutra.
Omiótł ją pełnym uznania spojrzeniem.
 Zdecydowanie nie jest ci to potrzebne  skomentował poważnie.  Naokoło same
patyczaki. Gdzie nie spojrzysz, przekonują nas, że należy się głodzić.
Sposób, w jaki na nią popatrzył, sprawił, że poczuła wzmożone bicie serca, więc aby
pokryć zmieszanie, sięgnęła po kieliszek. To była tylko grzecznościowa uwaga, upomniała
sama siebie.
 Przez cały tydzień byłaś nieuchwytna, więc nie miałem okazji podziękować ci za
doręczenie prezentu Ursuli.
 Miałam mnóstwo spraw na głowie. Czy twoja siostra pracuje?
 W domu. Jak Peter Dunne jest malarką, ale ma całkiem odmienny styl. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl