[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słał mi Jehowa. %7łeby mi pomóc.
 Czy miałeś sny?
 O Rybys. I o tobie też. O wszystkim, co się zdarzyło. Przeżywałem to stale na
nowo.
 Ale teraz żyjesz naprawdę. Witaj z powrotem, Herbercie Asher. Mamy wiele do
zrobienia.
 Czy mamy szansę? Czy mamy jakąś realną szansę?
 Chłopiec ma dziesięć lat  powiedział Elias.  Namieszał im w głowach, zakłó-
cił ich myślenie. Sprawił, że zapomnieli. Ale...  Elias zamilkł na chwilę.  On też za-
pomniał. Sam zobaczysz. Kilka lat temu zaczął sobie przypominać, usłyszał pewną pio-
senkę i pamięć mu częściowo wróciła. Może wystarczająco, a może nie. Może ty przy-
pomnisz mu więcej. On sam siebie zaprogramował, od początku, jeszcze przed wypad-
kiem.
 Został więc poszkodowany? W tym wypadku?  wydusił z siebie Herb Asher
z największym trudem.
94
Elias kiwnął ponuro głową.
 Uraz mózgu  powiedział Herb Asher, widząc wyraz twarzy przyjaciela.
Starzec ponownie kiwnął głową, stary żebrak z kubkiem. Nieśmiertelny Eliasz tu-
taj, w dniu Wielkanocy. Jak zawsze. Odwieczny wierny przyjaciel człowieka. Oberwany,
niechlujny i bardzo mądry.
 Wraca twój ojciec, prawda?  spytała Zina.
Siedzieli razem na ławce w parku Rock Creek nad zamarzniętym stawem. Osłaniały
ich nagie gałęzie drzew. Nastały mrozy i oboje byli grubo ubrani. Ale niebo nad głową
było czyste. Emmanuel patrzył przez chwilę w górę.
 Co mówi twoja tabliczka?  spytała Zina.
 Nie muszę radzić się tabliczki.
 On nie jest twoim ojcem.
 Jest dobrym człowiekiem  powiedział Emmanuel.  To nie jego wina, że moja
matka zginęła. Ucieszę się, gdy zobaczę go znowu. Było mi go brak.  Upłynęło wiele
czasu, pomyślał. Podług miary przyjętej tutaj, w Dolnym Królestwie.
Jakież to tragiczne królestwo, zamyślił się. Jego mieszkańcy są więzniami, a ich naj-
większą tragedią jest to, że nie zdają sobie z tego sprawy, myślą, że są wolni, bo nigdy
nie byli wolni i nie wiedzą, co to znaczy być wolnym. Ten świat to więzienie i niewielu
to zrozumiało. Ale ja wiem, pomyślał. Bo po to tu jestem. %7łeby rozwalić te mury, skru-
szyć żelazne bramy, rozerwać wszystkie łańcuchy.  Nie zawiążesz pyska wołowi młócą-
cemu , pomyślał, wspomniawszy Torę. Nie będziesz więził wolnej istoty, nie będziesz jej
trzymał w kajdanach. Tak mówi Pan, twój Bóg. Tak mówię ja.
Oni nie wiedzą, komu służą. To jest istota ich nieszczęścia: służba w błędzie, służba
niewłaściwej sprawie. Są jak zatruci metalem, myślał. Metalem, który ich zamyka i me-
talem we krwi, to jest metalowy świat. Napędzany kołami zębatymi, maszynerią, któ-
ra obraca się, produkując cierpienie i śmierć... Oni tak przywykli do śmierci, uświado-
mił sobie, jakby śmierć też była czymś naturalnym. Ile to czasu upłynęło, odkąd zna-
li Ogród? To miejsce kwiatów i łagodnych zwierząt. Kiedy będę mógł znów znalezć dla
nich to miejsce?
Istnieją dwie rzeczywistości, rozmyślał. Czarne %7łelazne Więzienie, zwane Jaskinią
Skarbów, w którym teraz żyją, i Ogród Palmowy z jego rozległymi przestrzeniami
i światłem, w którym początkowo mieszkali. Teraz są dosłownie ślepi, myślał. Widzą
tylko rzeczy najbliższe, a wszystko, co znajduje się dalej, jest dla nich teraz naprawdę
niewidzialne. Co jakiś czas któryś z nich domyśli się, że kiedyś mieli zdolności dziś za-
tracone, co jakiś czas ktoś odkryje prawdę, że nie są teraz tacy, jak byli kiedyś, i że nie
mieszkają tam, gdzie kiedyś mieszkali. Ale na powrót wszystko zapominają, tak jak ja
zapomniałem. I nadal nie wszystko pamiętam, uświadomił sobie. Nadal widzę tylko
częściowo. Ja też jestem częściowo ślepy.
95
Ale już nie na długo.
 Chcesz pepsi?  spytała Zina.
 Jest za zimno. Chcę tylko posiedzieć.
 Nie martw się.  Położyła dłoń w rękawiczce na jego ramieniu.  Bądz radosny.
 Jestem tylko zmęczony. Nic mi nie będzie. Jest tyle do zrobienia. Przepraszam. To
wielki ciężar.
 Chyba się nie boisz?
 Już nie.
 Jesteś smutny. Kiwnął głową.
 Poczujesz się lepiej, kiedy znów zobaczysz Herba Ashera  powiedziała Zina.
 Widzę go teraz.
 To dobrze  powiedziała Zina zadowolona.  I to bez pomocy tabliczki.
 Coraz rzadziej z niej korzystam, bo wiedza jest z każdym dniem bardziej we mnie.
Jak sama wiesz. I wiesz dlaczego.
Zina nic na to nie odpowiedziała.
 Jesteśmy sobie bliscy, ty i ja. Zawsze kochałem cię najbardziej ze wszystkich.
I zawsze będę cię kochał. Zostaniesz ze mną i będziesz mi pomagać, prawda?  Znał
odpowiedz, wiedział, że tak będzie. Zina była z nim od początku, tak jak powiedziała,
była jego mistrzynią i rozkoszą. Ona zaś, jak powiada Pismo, znajduje radość przy sy-
nach ludzkich. W ten sposób za jej pośrednictwem on też kocha ludzkość, która jest też
jego rozkoszą.
 Moglibyśmy napić się czegoś ciepłego  powiedziała Zina.
 Ja chcę tylko posiedzieć  mruknął. Będę tu siedział aż do czasu, kiedy będzie
można pójść i przywitać Herba Ashera, dokończył w myśli. On mi opowie o Rybys, jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl