[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pilnowaniu Marka, Marek zaś najwyrazniej w świecie pilnował dziwy. Obiad zjadłam samotnie,
przy kolacji zaś ukochany mężczyzna, wielce zmartwiony, powiadomił mnie o swoich
zamiarach. Chciałby mianowicie oddalić się na kilka dni i nie wie, jak ja to przyjmę. Wypadło
mu niespodziewanie, w Szczecinie ma się odbyć taka nieduża narada dziennikarzy, w której
powinien uczestniczyć; niech ja mu to przebaczę, potem wróci, niech więc poczekam, klimat w
Sopocie świetnie mi robi... Nie uwierzyłam ani w Szczecin, ani w dziennikarzy i od razu
przeraziła mnie myśl, ile roboty będę miała ze śledzeniem go po całym kraju.
- Odwiozę cię na pociąg - zaproponowałam podstępnie, wyraziwszy zgodę na wszelkie
jego plany.
- Wykluczone. Mam pociąg o szóstej rano.
- No to tym bardziej...!
- Mowy nie ma! Nic będziesz o takiej porze niepotrzebnie wstawała. Co ty sobie
wyobrażasz, że ja nie dojdę do dworca piechotą? Nie mam przecież bagażu, zwolnię pokój i
rzeczy zostawię u ciebie. Załatwię to zaraz po kolacji.
Nie zamierzałam upierać się przy swoim. Uczyniłam wysiłek umysłowy, w wyniku
którego z łatwością osiągnęłam cel. Przeczekałam nazajutrz, aż Marek wyszedł, ubrałam się bez
zbytniego pośpiechu, wsiadłam do samochodu i spokojnie pojechałam wprost na lotnisko.
Przybył tam w jakieś pół godziny po mnie i akurat zdążył na samolot do Warszawy.
Potwierdzenie moich podejrzeń dobiło mnie ostatecznie. Cóż. za przedziwna jakaś
tajemnica mogła go wpędzić w tę manię leczenia?! Udał się do Warszawy z listem polecającym
od dziwy do lekarza w takim pośpiechu, jakby wyimaginowana dolegliwość groziła wszystkim
natychmiastową katastrofą. Zarazliwe to ma być czy jak...? Z punktu widzenia dziwy rzecz
można było sobie wytłumaczyć, wpadł w nieopanowany szał uczuć do niej i zapragnął dać im
wyraz, zanim ona się rozmyśli. Natchniony przez nią nadzieją, zaczął się dziko śpieszyć. Z
mojego punktu widzenia nie było w tym sensu za grosz.
Wróciłam do Sopotu, po drodze analizując sobie sytuację. Nie ulegało wątpliwości, że
kantował nas obie. Do Grandu przeniósł się nie z żadnej bezsenności, tylko dla tej hetery. Gdyby
ją potem zwyczajnie poderwał, wszystko byłoby dobrze, to znaczy wcale nie byłoby dobrze, ale
byłoby proste i jasne. On jednakże w miejsce romansowej rozrywki wykombinował łgarstwo,
które ją całkowicie wyklucza. Musi zatem mieć na myśli coś zupełnie innego. Po jaką cholerę
lata po lekarzach...?
Przyszło mi do głowy, że wcale nie dziwa go interesuje, tylko właśnie owi lekarze, i
wybrał sobie taką osobliwą drogę dotarcia do nich. Co może tkwić w lekarzach...? I dlaczego ja
nie mogę o tym wiedzieć...? Pomyślałam, że w sprawę, być może, wmieszany jest pułkownik, że
sekret przede mną bierze się z posądzania mnie o rąbnięcie idiotycznych brylantów, że ktoś
połknął te brylanty i jakiś chirurg wydobył je z niego drogą operacji, teraz zaś należy wydobyć je
z chirurga, że w tym celu Marek udał się do Warszawy, podstępnie pozbywając się mnie, i że w
ogóle specjalnie po to przyjechał ze mną do Sopotu. %7łeby mnie usunąć z Warszawy.
Siedziałam w samochodzie na parkingu przed Grandem, dochodząc stopniowo do coraz to
celniejszych hipotez. W chwili, kiedy skłaniałam się ku przypuszczeniom, że dziwa również,
inną drogą, udała się do stolicy, ujrzałam ją wychodzącą z hotelu. Jasną jest rzeczą, że ruszyłam
za nią bez chwili namysłu.
Jako śledzony obiekt była mało atrakcyjna. Poszła do zakładu fotograficznego na tej
samej ulicy i odebrała wywołane odbitki, co udało mi się dojrzeć przez szybę. Wróciła do hotelu.
Następnie wyszła znowu i udała się na pocztę. Nadała list. Ekspres. Wróciła. Przemeblowałam
sobie pokój, żeby móc siedzieć przy stole, nie tracąc z oczu wejścia do Grandu.
Nazajutrz zaczęłam tracić do niej cierpliwość. Czy ta kretynka po to przyjechała nad
morze, żeby tkwić murem w hotelowym pokoju z widokiem na parking? l ja mam przez nią
pędzić taki sam kretyński tryb życia?
Przez, dwa dni wyszła na świeże powietrze tylko raz, znów na pocztę, gdzie odebrała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl