[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zdawała sobie sprawę, że od tych  zeznań" nie da się umknąć i lepiej
mieć je za sobą jak najszybciej.
- Nie pamiętam niczego, co stało się wcześniej, zanim znalazłam
się przy kawiarnianym stoliku, tutaj w Londynie, przy Oxford Street.
Kiedy pózniej policja prowadziła dochodzenie, jeden ze świadków
powiedział, że siedziałam przy tym stoliku przeszło godzinę, ale ja
tego nie pamiętam. Wiem tylko, że miałam przed sobą filiżankę
zimnej kawy i zjedzoną do połowy bułkę z serem i pomidorem.
Usta Eve wykrzywiły się boleśnie na myśl, jak ważne były dla
niej te detale. Stanowiły bowiem jedyne strzępki informacji, które
mogła dorzucić do jakże skromnej garstki zapamiętanych faktów.
Popatrzyła na Kyle'a siedzącego naprzeciw niej z
nieprzeniknioną twarzą.
- Wyglądało to tak... jakbym przebudziła się ze snu, w którym
bardzo długo byłam pogrążona.
Słowa te przyszły jej z wielkim trudem. Nawet z jeszcze
większym niż wówczas, kiedy wypowiadała je po raz pierwszy,
jąkając się i wahając, w szpitalu, na oddziale pourazowym.
36
RS
Przyjmujący ją wówczas lekarz był bardzo sympatyczny. Wyraznie
chciał jej pomóc. Dodawał odwagi, zadawał pomocnicze pytania.
Tym razem było zgoła inaczej, nie wiedziała, co Kyle myśli. Jego
grobowe milczenie nie pozwalało na jakiekolwiek domysły. W
każdym razie nie można było powiedzieć, że zachowuje się
przychylnie.
- Ale, gdy budzisz się, nawet po najgłębszym śnie
- kontynuowała Eve - po upływie kilku sekund wiesz, gdzie
jesteś, kim jesteś, jaki jest dzień. - Echo rozpaczy i strachu, które
odczuwała tamtego okropnego dnia, dało się zauważyć w jej głosie. -
Jednak wówczas, dwa lata temu, wszystko było dla mnie pustką,
próżnią i nicością.
Jeszcze raz zaryzykowała i popatrzyła na ponurą postać siedzącą
naprzeciw. Starała się ocenić, jak Kyle odbierał ten fragment jej
wspomnień. Ale jego głęboko osadzone oczy były wciąż
nieprzeniknione.
- Ja po prostu... wpadłam w panikę. Wybiegłam z kawiarni,
znalazłam się na ulicy, rozglądając się wkoło, poszukując czegoś,
nawet najmniej ważnego, co dałoby wskazówkę o tym, co się
właściwie ze mną stało. Nie wiedziałam nawet, w jakim mieście się
znajduję. Ostatecznie zapytałam o to policjanta. -
Zmiech dziewczyny był słaby i niepewny. Przeżycia z tamtego
dnia uwidoczniły się znowu na jej twarzy. Oczy na tle pobladłych
policzków wydawały się ciemnymi plamami.
37
RS
- Policjant zapewne pomyślał, że jestem zbzikowana. Gdy
zapytałam, gdzie jestem i jaki jest dzień, on pierwszy doradził, abym
poszła do szpitala.
Nagły, gwałtowny ruch głowy Kyle'a sprawił, że przerwała swą
relację. Po raz pierwszy zareagował na to, co mówiła. Opuścił ręce na
oparcie fotela i wyprostował się.
- I jaki to był dzień?  zapytał ostro.
- Dziesiąty maja, prawie dwa lata temu - odpowiedziała,
zastanawiając się, dlaczego ten właśnie szczegół był dla niego tak
ważny.
Data ta wryła się w jej pamięć głęboko. Był to przecież dzień, w
którym, w jej przekonaniu, zaczęła istnieć. Kolejny ukradkowy rzut
oka na Kyle'a przekonał ją, że w oczach mężczyzny pojawiło się
zamyślenie. Wyglądał, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał.
- Czy ta data ma jakieś szczególne znaczenie? - zapytała
niepewnie. On jednak znowu wszystko skrył w sobie.
- Mów dalej - powiedział tonem nie dopuszczającym sprzeciwu.
Przez chwilę pomyślała, czy nie powinna się zbuntować. Ale
odrzuciła tę myśl. Kyle nie tolerowałby tego. A poza tym chciała
opowiedzieć o wydarzeniach z dziesiątego maja. Nie przewidywała,
jak ciężkim przeżyciem będzie dla niej ponowny powrót do tamtych
wspomnień, a szczególnie w tej właśnie chwili, tak naładowanej
emocjami.
- Ja... ja uciekłam od tego policjanta. Byłam przekonana, że jest
to po prostu zły sen, przejściowe zaburzenie, że po jakimś czasie
38
RS
wszystko powróci do poprzedniego stanu i będzie w porządku.
Włócząc się potem po ulicach, nie zastanawiałam się, dokąd idę.
Modliłam się tylko, żebym natrafiła na coś znajomego... co stanie się
kluczem, który otworzy mi moją przeszłość.
W jej oczach pojawiły się łzy. Wewnętrzne napięcie pogarszał
jeszcze fakt, że Kyle siedział znowu jak postać wyrzezbiona w skale,
niczym ława przysięgłych i prokurator w jednej osobie.
- Było już około pięciu lub więcej godzin po mojej ucieczce z
kawiarni, czyli trochę po siódmej wieczorem. Zaczęło się ściemniać,
kiedy zrozumiałam, że sama sobie nie poradzę. Na szczęście koka
minut pózniej przypadkowo znalazłam się przed wejściem do szpitala.
Nie wiedziałam, w jakim innym miejscu mogłabym szukać pomocy.
Weszłam więc do środka, skierowali mnie na oddział powypadkowy. I
tam właśnie, po raz pierwszy, mój los obrócił się na lepsze.
Zwróciła pytające spojrzenie na Kyle'a i po chwili mówiła dalej:
- Na tym oddziale spotkałam bowiem starszą pielęgniarkę, Dianę
Bennett, kobietę nadzwyczaj serdeczną, życzliwą, ludzką, z
instynktem macierzyńskim, która wzięła mnie pod swe skrzydła,
podtrzymując na duchu i przeprowadzając przez nawałnicę pytań i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl