[ Pobierz całość w formacie PDF ]
by z nim pojechała, z drugiej wiedział, że byłby to wielki błąd. Dałoby to
poczÄ…tek nadmiernym oczekiwaniom ze strony Madison i jego rodziny.
Oszaleliby na jej punkcie.
83
S
R
I nalegaliby, żeby wyznaczył datę ślubu. Ale on do tego nie dojrzał. Musi
jeszcze przemyśleć całe mnóstwo spraw. Podobnie Madison. Lepiej się nie
spieszyć.
Spojrzał na zegarek.
- Zapraszam do stołu - oznajmił uroczystym tonem, po czym zwrócił się
do Katriny. - Nie chciałbym być zle zrozumiany, nie chcę, żebyś uznała, że
jestem protekcjonalny, ale wiem od Maddie, że niedosłyszysz. Starałem się tak
zaaranżować nakrycia, żebyś widziała nasze twarze, żeby ułatwić ci czytanie z
ruchu warg, ale jeżeli ten układ ci nie odpowiada, nie krępuj się go zmienić.
- Jest idealny. Dziękuję. To nie jest protekcjonalizm, a życzliwość.
Madison omiotła wzrokiem stół.
- Ale kolacja!
- To są przystawki, mezedes - wyjaśnił, prezentując zawartość
poszczególnych półmisków: taramasalata, tzatziki, mikroskopijne pierożki z
fetą i szpinakiem, nadziewane liście winogron.
- Maddie twierdzi, że fenomenalnie kucharzysz - odezwała się Katrina,
skosztowawszy wszystkiego po trochu. - Teraz ją rozumiem. Te pierożki są
rewelacyjne.
- Efkharisto.
Zachwyciła się jeszcze bardziej, gdy podał danie główne: mięso z ryżem i
jarzynami na parze.
- Ta potrawa nazywa się afelia, według przepisu mojej siostry Meliny,
która prowadzi restaurację.
- Wieprzowina, wino czerwone i... mielona kolendra? - zaryzykowała
Katrina.
- Tak - powiedział, nie kryjąc uznania dla jej znawstwa. - Do marynaty
dodaje się jeszcze kawałek cynamonu.
84
S
R
- Boskie. Wymienimy siÄ™ przepisami? Dam ci przepis na lasagne.
- Kat robi najlepsze lasagne pod słońcem. Lepsze nawet od lasagne mojej
mamy - wtrąciła Madison.
- To korzystna transakcja. Umowa stoi. - Powiódł spojrzeniem po
kuzynkach. - Maddie twierdzi, że ty lubisz gotować, a ona z dwojga złego woli
prasowanie.
- To prawda. Nienawidzę żelazka.
- I od dziecka chciałaś zostać lekarzem?
- Chyba chciałam iść w ślady Maddie. Podejrzewam, że gdybym nie
skończyła medycyny, wybrałabym gotowanie.
- Kat wierzy, że w większości przypadków odpowiednie jedzenie to
połowa kuracji - wtrąciła Madison.
- Bo tak jest - upierała się Katrina. - Pomyśl, przyczyną ilu schorzeń jest
stres. Gdyby ludzie częściej ze sobą przebywali, razem spożywali posiłki,
rozmawiali... żyliby w mniejszym napięciu i byliby zdrowsi.
- To bardzo słuszna uwaga - przyznał Theo. - Chociaż wiele osób ma
problem z komunikowaniem się. - A o niektórych sprawach bardzo trudno
rozmawiać. Na przykład o tym, co powinien powiedzieć Madison.
- Remedium na to jest jedzenie.
- Najlepsze są desery - oświadczyła Madison.
- Jak zjesz danie główne, kardoula mou, to dostaniesz deser.
- Kat, masz przed sobą faceta, który kiedyś obiecał mi posiłek złożony z
samych deserów - westchnęła Madison.
Gdy zebrał nakrycia i wniósł paterę z owocami, spotkało ją ogromne
rozczarowanie.
- To ma być kontynentalny deser?
- A nie jest grecki?
85
S
R
- Hm. Uśmiechnął się.
- Matia mou, liczyłaś na coś francuskiego?
- No niee...
Było oczywiste, że się z nią droczy.
- Zaczekajcie chwileczkę. - Zniknął w kuchni, po czym wniósł naczynie z
crème brûlée oraz niewielkÄ… lampÄ™ lutowniczÄ…, która mu posÅ‚użyÅ‚a do
skarmelizowania cukru.
- Ale się popisujesz. - Madison splotła przed sobą ramiona. - Wielka mi
sprawa.
Rozłożył ręce.
- Nie dostaniesz deseru, jak będziesz obrażać kucharza.
- Odwołuję wszystko, co powiedziałam - rzuciła i przechyliła na bok
głowę. - Sam to zrobiłeś?
- A ty co? Myślałaś, że kupiłem w supermarkecie, a żeby ci
zaimponować, posypałem cukrem i go przypaliłem?
- Theo, zlituj się - odezwała się Katrina. - Ona nienawidzi kuchni.
Pogładził Madison po policzku.
- Zadzwoniłem wczoraj do Meliny po kilka światłych rad. No więc tak,
specjalnie dla ciebie zrobiÅ‚em crème brûlée.
Po deserze była kawa, z mlekiem dla Madison i Katriny oraz czarna dla
Thea, i czekoladki. Zmiali siÄ™ i rozmawiali swobodnie do chwili, kiedy
Madison się zorientowała, że zbliża się północ.
- Kat, pora na nas. Obydwie idziemy jutro na porannÄ… zmianÄ™.
- Odwiózłbym was, gdybym z rozpędu nie wypił drugiego kieliszka wina
- tłumaczył się Theo. - Zamówię taksówkę.
- Theo, to jest jeden przystanek metrem. I jesteśmy we dwie, a Kat
mieszka trzy domy ode mnie.
86
S
R
- Nic mnie to nie obchodzi. O tej porze macie jechać taksówką i tyle -
obstawał przy swoim. - No i ja płacę. Bez gadania.
Był nieugięty, więc w końcu Madison uległa jego namowom. Gdy
podjechała taksówka, ku rozczarowaniu Madison pocałował obydwie w
policzek. Zapewne, pomyślała, nie chce zle wypaść w oczach Kat.
- To jest to, prawda? - zapytała Katrina, gdy taksówka ruszyła spod
domu.
- O co ci chodzi?
- Niezwykły umysł, niezwykłe serce... i bardzo przyjemny dla oka. -
Katrina szeroko się uśmiechnęła. - I kapitalnie gotuje. Maddie, to jest to.
- Spodobał ci się?
Katrina przytaknęła.
- Bardzo sympatyczny facet. Ujęły mnie jego rodzinne zdjęcia na
honorowym miejscu. Zauważyłam też dziecięce rysunki przyczepione
magnesami do lodówki. To niezwykłe.
- To sÄ… rysunki jego siostrzenicy.
- Myślisz, że zmieni zdanie w kwestii posiadania własnych dzieci?
- Nie wiem.
- Co zamierzasz?
- Nie mam pojęcia. - Madison westchnęła. - Nawet nie wiem, co do mnie
czuje.
- A ja wiem. Nie spuszczał z ciebie wzroku.
- I co z tego?
- Zapatrzony w ciebie jak w obraz... ma wtedy takie Å‚agodne spojrzenie. I
uśmiecha się do ciebie cieplej niż do innych. Poza tym stale nazywa cię
kochanie".
- Wcale nie.
87
S
R
- Owszem, tak. Matia mou dosłownie znaczy oczy moje", ale po grecku
to bardzo pieszczotliwy zwrot.
Madison podejrzliwie przyjrzała się kuzynce.
- A ty skÄ…d to wiesz?
Katrina kaszlnęła.
- Od znajomego z wakacji. To nie było nic poważnego, ograniczyło się
do pocałunków i trzymania za ręce, więc daruj sobie dalsze pytania. Poza tym
rozmawiamy o tobie i Theo. Maddie, on ciÄ™ kocha. Ale ile razy spojrzy na
ciebie, sprawia wrażenie rozdartego. Jakby kochał cię wbrew sobie. - Zawahała
się. - Ty na niego też tak patrzysz.
Dla Madison nie było tajemnicą, że jej kuzynka dostrzega więcej niż inni.
%7łeby zrekompensować wadę słuchu, nauczyła się rejestrować sygnały
wzrokowe. Poza tym zawsze szuka prawdy.
- Kat, przeraża mnie to, co do niego czuję. To jest silniejsze nawet od
tego, co czułam do Harry'ego. A jeżeli i tym razem się mylę?
- Mam wrażenie, że to nie jest pomyłka. - Katrina uścisnęła dłoń kuzynki.
- Chyba nie powinnaś się poddawać. Warto poczekać, aż Theo upora się ze
swoimi problemami.
88
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
- Polubiłem Katrinę od pierwszej chwili - wyznał jej następnego dnia,
gdy spotkali się podczas przerwy na lunch. - Od razu widać, że jesteście
spokrewnione, bo jesteście podobne. Katrina ma wielki urok, ale... -
Uśmiechnął się. - Ale ja wolę drobniejszy, bardziej filigranowy bagaż.
Madison aż zamrugała.
- Nazywasz mnie bagażem?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]