[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swoich naukach, a które zakończyło wstępny okres zmęczenia i zniechęcenia. Po nim
nastąpił okres pokoju tak głębokiego i pełnego, że nowicjusz zaczął się obawiać, czy na
pewno jest na drodze do zbawienia, do którego przecież należy iść przez wiele ucisków .
Starcy znowu uspokoili go, że ów pokój płynie z całkowitego wyrzeczenia się własnej
woli i z doskonałego posłuszeństwa.
Bardzo wcześnie, bo najwyżej po kilku latach wstępnej formacji, starcy zaczęli
powierzać Doroteuszowi funkcje, które pozwalały mu stykać się z ludzmi i uczyły
dzwigać ich ciężary Był więc przez jakiś czas furtianem i zwierzchnikiem domu
gościnnego (do śmierci będzie wspominał wielbłądników pojawiających się nocą u bramy
klasztoru), pózniej zaś nakazano mu założyć i prowadzić infirmerię. Liczba chorych
zakonników, a także przychodzących po lekarstwo i radę ludzi świeckich, była tak wielka,
że już wkrótce młody mnich stał na czele sporej grupki współbraci obsługujących
infirmerię, miał więc odtąd także obowiązki sui generis przełożonego. Znamy jeden
przypadek powierzenia mu w tym okresie formacji nowicjusza, mogło jednak być takich
przypadków więcej. Oczywiście problemy, które miał w tym okresie z samym sobą i z
braćmi, znajdują swój wyraz w korespondencji ze starcami. Jak się modlić w takim wirze
zajęć? Jak unikać szkody płynącej z ludzkich pochwał? Jak sobie radzić z błędami
podwładnych? Jak pogodzić skupienie z koniecznością nabywania fachowej wiedzy?
Nieco pózniej Doroteusz otrzymał zaszczytną funkcję usługiwania jednemu z dwu
rekluzów, Janowi. Wśród trudności i pokus związanych z obowiązkami, które go
rozpraszały, i z kierowniczym stanowiskiem przeżył kolejną fazę zniechęcenia i marzeń o
pustelni, jednak Jan wyperswadował mu te marzenia, tłumacząc, że życie pustelnicze,
jakkolwiek samo w sobie dobre, może stać się dla niedoskonałych okazją do pychy i
zguby, on zaś powinien pokornie iść drogą pośrednią , drogą pokory, posłuszeństwa i
współczucia dla bliznich Te i inne pokusy i trudności, czasem bardzo drobne, Doroteusz
nadal więc przedstawia starcom, oni zaś cierpliwie i nieubłaganie naprowadzają go na
drogę prostoty i pokory, demaskują pokusy ukryte pod wzniosłymi pozorami i uczą
delikatnego szacunku dla cudzych słabości. Wreszcie zobowiązują się nawet wziąć na
siebie jego winy, byleby on zachowywał otrzymane wskazówki.
97
Mimo wszystko Doroteusz odejdzie w końcu z klasztoru w Thawatha. Tytuł, którym
opatrzono zbior jego nauk, brzmi Nauki dawane przez abba Doroteusza uczniom, kiedy
opuścił on klasztor abba Seridosa i kiedy z pomocą Bożą założył własny klasztor, to jest
po śmierci abba Jana Proroka i po zamknięciu się abba Barsanufiusza w całkowitym
odosobnieniu. Tytuł ten sugeruje jakiś związek między tymi faktami. Wiadomo, że
Seridos zmarł niemal jednocześnie z Janem, rządy w klasztorze zaś objął młody mnich
Ailianos. Mimo braku wyraznych wskazówek na podstawie pewnych aluzji można się
domyślać, że wielu tamtejszych mnichów, a w tym może także i nowy opat, nie miało
zrozumienia dla drogi ascezy wewnętrznej. Doroteusz, wiecznie zmuszony do korzystania
z ulg potrzebnych słabym fizycznie, mógł być dla tych surowych ascetów zgorszeniem.
Niewykluczone więc, że odszedł (nie będąc przecież związanym ze wspólnotą żadnym
ślubem), aby nie dawać dalszej sposobności do niezgody. Najprawdopodobniej odszedł do
pustelni, tak jak to było podówczas normalnie praktykowane przez dojrzałych mnichów,
którzy po formacji i nabraniu doświadczenia we wspólnocie zostawali eremitami; inna
rzecz, że najczęściej taka pustelnia stawała się po pewnym czasie klasztorem lub osadą
uczniów gromadzących się wokół nowego mistrza.
Taki klasztor powstał i tym razem. Znajdował się również w pobliżu Gazy, ale dziś nie
ma po nim ani śladu. Naukę swoich mistrzów, którą można by streścić krótko: pokora,
cierpliwość, współczucie i zdrowy rozsądek, przekazywał Doroteusz następnemu
pokoleniu mnichów. Okazuje się, że mimo wszelkich młodzieńczych okresów burzy i
naporu ta nauka rzeczywiście go przepoiła i ukształtowała. Doroteusz-opat, jakiego
widzimy w jego Naukach, różni się ogromnie od Doroteusza-nowicjusza. Brak w nim
zupełnie wahań, dramatyzowania i przesady; ukształtowała się osobowość harmonijna,
pogodna, człowiek świadomy swego celu i pewny osiągnięcia go nie przez własne zasługi
(co do tego nie ma złudzeń), ale przez pokorną ufność złożoną w Bogu. Doroteusz jako
opat jest żywym świadectwem wartości i skuteczności nauk swoich mistrzów.
%7ładne pózniejsze fakty z jego życia ani data śmierci nie są znane.
98
BENEDYKT I SCHOLASTYKA
Około roku 480 urodziła się w Nursji, w środkowych Włoszech, para blizniąt.
Oczywiście, informacje o nich, że względu na pózniejsze wypadki, przecedzono przez
sitko warsztatowe historyków tak dokładnie, że w końcu nic już nie zostało nawet
pewność, że oboje naprawdę istnieli. Pisząc o nich, trzeba więc albo z góry założyć, że się
będzie traktowało zapisy o nich jako zródła historyczne zawierające przynajmniej jakiś
ogólny zarys prawdy, albo też po prostu przestać pisać. Wybieram to pierwsze, nie
narzucając jednak tego wyboru nikomu.
Rodzina była zamożna i pobożna. Mogła to być decyzja ojca, że Scholastykę od
początku wychowywano na mniszkę; zapis dokładnie brzmi, że była wszechmogącemu
Panu poświęcona już od najwcześniejszego dzieciństwa. Może dlatego dano jej imię, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]