[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ostrożnie, żeby nagłym ruchem nie obudzić Oriona, w świetle stopniowo rozja-
śniającego się nieba ujrzała go pogrążonego w głębokim śnie.
Leżąc na plecach, w koszuli rozpiętej prawie do pasa, wyglądał pomyśla-
ła Athena jak upadły bóg, jak jeden z tych posągów, które niegdyś stały w Del-
fach, zanim Neron wywiózł je do Rzymu.
Kiedyś miała zamiar udać się także do Rzymu, teraz jednak uświadomiła so-
bie, że jest to jeszcze jedno miejsce, do którego wstęp jest dla niej zamknięty.
R
L
T
Jak mogłaby znieść widok wykutego w marmurze lub odlanego ze spiżu po-
sągu, który znała w postaci żywego, tętniącego energią mężczyzny, sprawiające-
go, że krew zaczynała szybko krążyć w jej żyłach?
Gdybym miała zdolności plastyczne pomyślała spróbowałabym nary-
sować go takim, jaki jest w tej chwili. Kiedy poczułabym się nieszczęśliwa i
smutna, mogłabym popatrzeć na ten rysunek i przypomnieć sobie, co on dla mnie
znaczy.
Uprzytomniła sobie jednak, że nie potrzebuje go rysować, malować ani na-
wet rzezbić. Każdy rys twarzy Oriona wyrył się niezatartym śladem w jej duszy i
wiedziała, że za każdym razem, ilekroć zamknie oczy i pomyśli o nim, pojawi się
w jej świadomości.
Kocham cię! Kocham! myślała Athena, patrząc na śpiącego Oriona.
Gdziekolwiek pójdziesz, gdziekolwiek będziesz, moja miłość będzie z tobą,
chroniąc cię, podtrzymując, może dając natchnienie, nawet jeśli nie będziesz
zdawał sobie z tego sprawy.
Przyszło jej na myśl, że jeśli ktoś wierzy w skuteczność modlitwy, to musi
także wierzyć w możliwość przekazywania myśli: jej modlitwy, myśli i najtaj-
niejsze życzenia poszybują nad morzem ku Orionowi i odnajdą go, tworząc wo-
kół niego ochronną aurę. Może dzięki temu światłu, którym jak czuła pro-
mieniował, będzie niósł inspirację i pomoc każdemu, z kimkolwiek się zetknie?
Tylko to mogę dla ciebie zrobić, ukochany powiedziała sobie w myśli.
Przynajmniej w ten skromny sposób wyrażę swoją miłość.
Siedziała wpatrzona w niego, a tymczasem w pokoju robiło się coraz jaśniej.
Kiedy pierwsze promienie słońca pojawiły się nad horyzontem, nagle
wszystko rozjarzyło się złotem i cały pokój uległ przeobrażeniu. W tym momen-
cie Orion się zbudził.
Otworzył oczy, poderwał się i siadając na łóżku, zobaczył, że Athena patrzy
na niego.
Zasnąłem!
R
L
T
Bardzo długo nie spałeś odpowiedziała.
Musi być już pózno! zawołał. Zamierzałem wcześnie wyjechać.
Czy to ma tak... wielkie znaczenie?
Nie chciałem znów żegnać się z tobą.
Ale to było... niemożliwe; nie mógłbyś... wyjść, nie... budząc mnie.
A więc, skoro i tak jestem już spózniony oznajmił Orion najpierw
cię odprowadzę. Chcę się upewnić, że jesteś bezpieczna; chyba o tym właśnie
powinienem pomyśleć przede wszystkim.
Starał się mówić w zwykły, rzeczowy sposób; Athena zauważyła, że tylko
raz rzucił na nią wzrokiem, a pózniej rozmyślnie odwracał oczy i nie patrzył w
jej kierunku.
Zaczął usuwać meble spod drzwi, ustawiając je z powrotem na dawnym
miejscu.
Gdy skończył, otworzył drzwi i przeszedł przez podest do jej pokoju; wie-
działa, że chce się upewnić, czy ona może tam przejść bez obawy.
Za chwilę wrócił do sypialni.
Zejdę na dół umyć się i ogolić rzekł a ponieważ jestem pewien, że
do tego czasu pani Argeros będzie już na nogach, zamówię śniadanie dla nas
obojga. Dopilnuję też, żeby twój koń był gotów, kiedy skończysz jeść.
Dziękuję ci odrzekła Athena.
Wiedziała, że objął dowództwo i nie pozostało jej nic innego, jak podpo-
rządkować się jego rozkazom.
Orion skierował się ku drzwiom, a kiedy już znalazł się przy nich, odwrócił
się i spojrzał na nią, po raz pierwszy od chwili przebudzenia.
Jesteś bardzo piękna tego ranka powiedział swym niskim głosem.
Wyglądasz tak, jak zapewne wyglądała Persefona, gdy wróciła z mrocznego
wnętrza ziemi, przynosząc ludzkości wiosnę i nadzieję.
R
L
T
Jego oczy zdawały się wchłaniać całą jej urodę delikatny zarys piersi pod
cienką koszulą nocną, złote włosy opadające na ramiona, blask jej szarych oczu,
które sprawiały wrażenie, jakby zagościł w nich refleks słonecznego światła.
Po chwili wyszedł i Athena posłyszała, jak schodzi z hałasem po schodach, a
potem mówi coś do pani Argeros.
Wstała z łóżka i poszła do swego pokoju.
Umyła się w zimnej wodzie, co nie było przykre, gdy uświadomiła sobie, że
wkrótce będzie upalnie. Ubrała się, a ponieważ wiedziała, że Orionowi podoba
się bez czepka, postanowiła nie wkładać go i dzisiaj.
Potem zapakowała do swej greckiej torby koszulę nocną i wszystkie drobia-
zgi, które wzięła ze sobą do Delf, na wierzch zaś położyła szal.
Rozejrzała się po pokoju, by sprawdzić, czy nie zapomniała czegoś, następ-
nie po raz pierwszy spojrzała z lękiem w górę, na klapę w suficie.
Klapa była odrzucona i przez kwadratowy otwór widać było niebo.
Otwór był duży, a w kącie pokoju Athena dostrzegła drabinę, której przed-
tem nie zauważyła; najwidoczniej służyła ona tym, którzy w czasie letnich upa-
łów chcieli spać na dachu, jak zwykło czynić wielu Greków.
Poczuła, że drży na myśl o Kazandisie, przedostającym się przez ten otwór
do jej pokoju.
Mieli szczęście, że nie próbował wedrzeć się siłą do sypialni Oriona, gdy zo-
rientował się, że tam uciekła.
Pomyślała, że nie mogłaby znieść widoku walki między Orionem a tym ol-
brzymim bandytą o złych oczach i potężnym ciełe. Jednego była całkiem pewna
Kazandis nie walczyłby fair i niewątpliwie byłby gotów użyć swego pistoletu
i zastrzelić przeciwnika, gdyby tylko zechciał.
Ponieważ sama myśl o tym wprawiała ją w drżenie i ponieważ nade wszyst-
ko pragnęła być znów z Orionem, czym prędzej więc zbiegła po schodach na dół.
Siedział w kuchni przy stole, a pani Argeros gotowała coś na płycie.
R
L
T
Dzień dobry! przywitała Athenę. Ze względu na ciebie Orion po-
prosił o angielskie śniadanie. Jajka są już gotowe.
Jestem taki głodny, że zjem ich chyba tuzin uśmiechnął się Orion.
Mówiąc te słowa wstał i podsunął Athenie krzesło, żeby przy nim usiadła.
Nie ma tuzina odparła gospodyni dołożę wam więc boczku ze
świnki, którą zabiliśmy przed paroma zaledwie tygodniami i która okazała się
bardzo smaczna.
Nawet Kazandis przyznał, że jedzenie jest u ciebie najlepsze w całej oko-
licy przypomniał Orion.
Kazandis! Nie mów mi o tym człowieku powiedziała z goryczą gospo-
dyni. Zabrał wszystkie nasze pieniądze. Nie dalej jak wczoraj ostrzegałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]