[ Pobierz całość w formacie PDF ]

134
złapało się w nasze sieci. Dziękujemy za połów, przyjacielu.
Rackhir uśmiechnął się i położył dłoń na czarnym ramieniu Friagha.
 Dziękujemy za pomoc. Oddaliście nam wielką przysługę.
Friagho ponownie wzruszył ramionami i odwrócił się w stronę zdobyczy, uno-
sząc w górę trójząb. Nagle Rackhir krzyknął:
 Nie, Friagho. Pozwól mi zachować zawartość tej sieci.
Sorana, gdyż to ona była zawartością, o której mówił Czerwony Aucznik, spoj-
rzała niespokojnie, jak gdyby wolała raczej zostać przebita trójzębem %7łeglarza.
 Oczywiście, Rackhirze  odparł Friagho.  Na tej ziemi zostało jeszcze
mnóstwo ludzi.  I pociągnął za sieć, by uwolnić dziewczynę.
Sorana wstała, drżąc na całym ciele i spoglądając na Rackhira lękliwie. Czer-
wony Aucznik uśmiechnął się dość przyjaznie i powiedział:
 Podejdz tutaj, Sorano.
Podeszła wiec do niego i stanęła, wpatrując się rozszerzonymi oczami w ko-
ścistą, sokolą twarz. Zmiejąc się głośno, Rackhir podniósł dziewczynę i zarzucił
ją sobie na ramię.
 Tanelorn jest bezpieczne!  krzyknął.  Tak jak ja nauczysz się miłować
spokój tego miejsca!  I począł schodzić po drabince, którą %7łeglarze opuścili na
jednej z burt.
Lamsar czekał na nich na dole.
 Odchodzę teraz do mej samotni  powiedział.
 Dziękuję ci za pomoc  odparł Rackhir.  Bez niej Tanelorn nie istniało-
by już.
 Tanelorn będzie istnieć zawsze, póki żyć będą ludzie  powiedział pustel-
nik.  Bo to nie jest miasto, którego murów dziś broniliście. Tanelorn to ideał,
utopia.
I Lamsar uśmiechnął się. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl