[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obraz do ołtarza w nowym kościele. Rada parafialna jednak podziękowała i
odmówiła przyjęcia daru. Obraz do ołtarza został już zamówiony, będzie dużo
ładniejszy, uważali członkowie rady.
Nietrudno się domyślić reakcji Samuela. Dał o sobie znać zawzięty charakter
mieszkańców Wybrzeża Zachodniego, którzy łatwo się obrażali. Zagniewany, z
żalem w swoim szczodrym sercu, Samuel zbudował własny kościół w swoim
obejściu, by mieć gdzie umieścić ukochany obraz. Sam wzniósł solidne, betonowe
ściany, by mogły stać przez setki lat. Na Islandii bowiem bywa, że wiatr przesunie
kościół o parę metrów, należało je więc dobrze zamocować, często żelaznymi
kotwicami na wszystkich narożnikach.
Cemnent Samuel przywoził z daleka łodzią i sam wynosił go na brzeg. Mieszał go
142
z ciemnym piaskiem z wulkanicznej lawy tak, że kościół otrzymał ciemnoszary
kolor. Wieżę natomiast zwieńczyła biała kopuła.
Dolg natychmiast to zauważył: Oficjalny kościół, biały z czerwoną wieżą, zawalił
się z braku napraw i wiernych. Solidny kościółek Samuela stoi do tej pory.
Co w dużej mierze dzieje się również dzięki zainteresowaniu takich ludzi jak
Kolfinn, który podjął się opieki nad dziełami artysty.
Obrazy, które teraz wypełniały kościół, tworząc z niego raczej galerię niż
świątynię, nie powinny być oceniane przez znawców sztuki. Powinny je oceniać
serca odwiedzajÄ…cych.
Kiedy ponownie wyszli na dziedziniec, Dolg wciągał głęboko powietrze, by ukryć
wzruszenie. Zapytał Kolfina, co sprawia, że tkwi tutaj taki strasznie samotny.
Kolfinn rozejrzał się, jakby chciał cały ten wspaniały krajobraz przytulić do siebie.
- Jakieś osiemdziesiąt lat temu zamieszkał tutaj pewien mój krewny, dokładnie jak
ja teraz. Miał na imię Olafur. Od tej pory istnieje w naszej rodzinie taka tradycja,
że ktoś sprawuje opiekę na dziełami Samuela w Selardalur. Ale... jeśli o mnie
chodzi, to winne są pewnie także sądy moich bliznich, ich nienawiść do inaczej
myślących. Odebrano mi dom, bo nie byłem w stanie płacić podatków, i tak dalej, i
tak dalej.
Dolg rzekł łagodnie:
- Zobaczysz, że teraz ich serca i umysły ulegną zmianie. Ja i moi przyjaciele
posiadamy eliksir, który likwiduje wszystko, co złe i nienawistne w ludzkich
umysłach. Usunie również gorycz z twoich oczu.
- Ale smutku z twoich nie usunął - zauważył Kolfinn, Dolg bowiem był teraz bez
okularów. Zdjął je w kościele, by lepiej widzieć obrazy. - Za czym ty, u licha, tak
tęsknisz, człowieku o zwierzęcych oczach?
Dolg był poruszony jego znajomością kobiecej natury.
- Zdaje mi się, że nareszcie sam sobie będę mógł odpowiedzieć - rzekł z
uśmiechem.
- Ale w tę historię z eliksirem nie wierzę - powiedział Kolfinn, kręcąc głową nad
143
tego rodzaju utopijnymi marzeniami.
- Zaraz zobaczysz próbkę - obiecał Dolg.
Wytłumaczył Kolfinnowi, że zamierza tchnąć nowe życie w osadę nad zatoką. Nikt
już nie uwierzy, by ktoś chciał się tutaj osiedlić na stałe i utrzymywał z
rybołówstwa oraz hodowli owiec, ale może ktoś zbuduje sobie tu letni dom?
Wziął kroplę eliksiru i rzucił ją na łąkę. Tylko po to, by pokazać jego siłę, jak
powiedział.
Kolfinn uśmiechał się krzywo.
Podczas gdy obaj wracali do swoich jeepów, na ziemi zaczęła kiełkować zieleń,
rozkwitały kwiatki, wiosenne barwy mieniły się jak okiem sięgnąć.
Kolfinn patrzył wstrząśnięty, słowa nie mógł z siebie wydobyć, gapił się tylko na
Dolga, jakby nie śmiał zapytać, skąd gość przybywa.
Nagle rozjaśnił się.
- CzujÄ™ siÄ™ taki lekki i zadowolony!
- To twoje serce wchłania w siebie całe dobro świata - odparł Dolg. - To oznacza,
że ty sam nie musisz pić eliksiru. Niektórzy ludzie są do tego zmuszeni, by
oczyścić swoje zmysły ze zła. Ty do nich nie należysz. A teraz muszę jechać dalej.
Wybieram siÄ™ do Lokinhamrar.
Nie powinieneś jeszcze tego robić. Chociaż nie jestem pewien, pogoda była
ostatnio bardzo Å‚adna.
- Muszę się tam dostać mimo wszystko - uśmiechnął się Dolg. - Mam niejakie
podejrzenia, że w Lokinhamrar znajdę cel mojej tęsknoty. Problem tylko, czy tam
dotrÄ™.
- Tak, droga jest zdradliwa, mówiąc najłagodniej.
We wzroku Kolfinna pojawiła się niepewność.
- Wybierasz się tam... do jakiegoś konkretnego miejsca? Gdzieś w pobliże
Alftamyri? A może Stapadalur?
Oczywiście, że Dolg zmierzał do konkretnego miejsca, na moment mignęły mu we
wspomnieniach oba te gospodarstwa, Alftamyri, czyli Aabędzie Bagna, i wielki
144
dom w Stapadalur, teraz prawdopodobnie zupełnie pusty. Widział Alftasteinn tuż
obok, na pół pogrążony w wodzie, ogromny, idealnie okrągły kamień, przy którym
mieszkały elfy. Był tam poprzednim razem.
Kolfinn bal się pewnie właśnie tego, że Dolg wybiera się do kamienia.
- Nie - oznajmił więc stanowczo. - Byłem tam kiedyś, ale teraz wybieram się gdzie
indziej.
Więcej powiedzieć nie chciał. Jego wizyta miała tak bardzo prywatny charakter, że
nawet przyjaciele, Lilja i Goram, nie znali jej powodu.
Pożegnał się, a Kolfinn oglądał uważnie nowy krajobraz swoich stron, przeciągał
się niczym dopiero co obudzony kot, zadowolony i chętny pokazywać ludziom, jak
wyjątkowo piękne stało się Selardalur, miejsce, w którym niegdyś działał
niezwykle surowy pastor. Pall Björnsson z Selardalur, tak brzmiaÅ‚o jego nazwisko.
%7łył w okresie od 1620 do 1700 roku i był znany jako człowiek inteligentny, bardzo
oczytany, bywały za granicą i w ogóle. Miał też opinię pastora, który na Islandii
spalił najwięcej czarnoksiężników. Wśród ludzi Kościoła cieszył się w tamtych
czasach wielką sławą.
Teraz jednak został zapomniany. Natomiast w Selardalur nadal żyje pamięć o
Samuelu, artyście o dziecięcym sercu.
Kolfinn rozmyślał o tym i stwierdził, jaki jest szczęśliwy w swojej dolinie, którą
teraz powinni oglądać wszyscy, bo stała się oszałamiająco piękna.
Nie wiedział nic a nic o tym, że Islandia i cały świat jest na najlepszej drodze, by
zabliznić rany i uzyskać tę samą bajeczną świeżość, którą on widzi wokół siebie.
Na Islandii został jeszcze tylko ostatni cypel.
Dolg drżał lekko, kiedy ruszał w drogę do niego.
20
Odkąd rozstali się z Dolgiem, w gondoli panowała cisza.
Lilja siedziała w kącie i starała się walczyć z ogarniającą ją depresją.
Tyle się przydarzyło, tyle smutnych spraw, jej nieszczęsna dusza nie była w stanie
znieść już nic więcej. A przyszłość...?
145
- Chodz tutaj i usiądz przy mnie, Liljo - poprosił Goram, nie odwracając się.
Czyżby to intuicja mu podpowiadała, jak bardzo Lilja czuje się osamotniona?
Bardzo chętnie, choć niemal tak samo niepewnie Lilja wstała i wślizgnęła się na
miejsce obok kierowcy, przy migającej światełkami tablicy rozdzielczej. Znajdowali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl