[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Pochylił się i wyłączył kuchenkę.  Chodzmy.
Popatrzyła na niego, a potem na rondel.
 Ja jem zupę.
 Nie. Zjesz ze mną. Zmrużyła oczy.
 A jeśli nie mam ochoty jeść poza domem?
 Wolisz jeść zupę pochodzącą z bliżej nieokreślonego zródła?  Wiedział, że Kyla się
waha, i uśmiechnął się.  No dalej. Oboje wiemy, że każdy obcy jest w nowym miejscu z
góry skazany na przesłuchanie. Jeśli jesteś tak bardzo zdeterminowana, żeby pomagać swojej
społeczności, to w ostateczności możesz chyba udzielić mi moralnego wsparcia?
Spojrzała na garnek z zupą, następnie na niego.
 Wybór wcale nie jest trudny.
 Zwietnie.  Opuścił wzrok na jej stopy.  Tylko włóż jakieś buty, bo ludzie zaczną
gadać.
Miał nadzieję, że zmieni także spodnie, bo inaczej jego puls nigdy się nie uspokoi.
Kyla weszła do pubu przed Ethanem i poczuła, że wszystkie spojrzenia kierują się w ich
stronę.
Niech sobie gadają, pomyślała wesoło i zaczęła przepychać się do baru. Już od dawna
ludzie nie mają powodów, by o niej plotkować. Dobrze im to zrobi.
 Przejście!  zawołała, torując sobie drogę.  Mamy nagły przypadek. Pacjent umiera z
głodu i pragnienia.
Barman uśmiechnął się szeroko i otworzył lodówkę.
 A więc to akcja ratunkowa?
 Oczywiście. A cóż by innego?  Kyla usiadła na krześle i oparła ręce o bar.
Ben podał jej kieliszek białego wina.
 Wszyscy byliśmy zszokowani, kiedy usłyszeliśmy o Dougu.
 Logan rozmawiał dziś z lekarzem ze szpitala. Doug ma się dobrze. Dojdzie do siebie
wcześniej, niż ci się wydaje.
 Tak czy owak, czuję się odpowiedzialny.  Ben podrapał się z zakłopotaniem po
głowie.
Kyla spojrzała na niego pytająco.
 Jakim cudem ty możesz być za to odpowiedzialny?
 Dzwigał moje skrzynki z piwem  wyjaśnił Ben posępnie, na co Kyla uśmiechnęła się
ciepło.
 Z tego, co wiem, to ty wysłałeś go prosto do przychodni, więc wyświadczyłeś mu
ogromną przysługę. Przestań się przejmować.
Kyla spojrzała za siebie i zauważyła, że Ethan nie wie, co ze sobą począć. Złożyła
zamówienie i zaczęła przedzierać się w stronę wolnego stolika.
 Dla ciebie mam lokalne piwo. Usiądzmy tutaj.
 Czuję się jak zwierzę w zoo. Czy oni kiedyś przestaną się gapić?
 Tylko wtedy, jeśli wejdzie ktoś bardziej interesujący. Masz. Spróbuj tego.  Podała mu
butelkę.  Wyrosną ci od tego włosy na klacie.
Ich spojrzenia spotkały się, a Kyla poczuła, że jej serce zaczyna bić szybciej. Po co
wygaduje takie głupstwa, skoro tak bardzo stara się nie myśleć o jego ciele?
 Sugeruję, żebyś przestała na mnie patrzeć w ten sposób. Chyba że chcesz, by cała
wyspa zaczęła plotkować  rzekł Ethan łagodnym tonem i sięgnął po butelkę.
 To nie ja patrzę na ciebie, tylko ty na mnie. Poza tym, jeśli wchodzę do baru z
mężczyzną, to ludzie i tak będą plotkować. Takie życie.
 Przepraszam. Nie zwykłem być w centrum uwagi. Czyżby? Kyla postawiłaby każdy
zakład, że Ethan, gdziekolwiek wchodzi, przyciąga uwagę wszystkich kobiet. Ale być może
nie zdaje sobie z tego sprawy.
 Czy to ci przeszkadza?
 Nie. A tobie? Uśmiechnęła się.
 Spędziłam tu większość życia. Przyzwyczaiłam się. Ale wiem, że Catherine czasami
doprowadzało to do szału.
 Jaka ona była?
 No...  Zastanawiała się, dlaczego go to interesuje.  Pełna życia, trochę
niekonwencjonalna, zalotna, zabawna. Miała ostry język i była strasznie niecierpliwa.
 Jak poznała Logana?
 Podróżowała i któregoś dnia zawitała na wyspę. Spotkali się i przespali ze sobą.
Catherine zaszła w ciążę. Pobrali się. Wszystko na odwrót, więc nie zaczynaj tego tematu z
moją matką.  A potem...  Kyla zawiesiła głos i westchnęła  a potem wszystko poszło nie
tak.
 To dlatego Logan nie chce, żeby kobiety rodziły w domu?
 Dziwisz mu się? Po tym, co się stało, odsyła wszystkie do szpitala, jak tylko pojawią się
pierwsze skurcze.
 A Evanna się z nim nie zgadza?
 Evanna jest położną. Chce, żeby każda kobieta rodziła tak, jak ma na to ochotę. Ale
jednocześnie akceptuje ograniczenia, jakie narzuca życie w takim miejscu.
 Rozumiem niechęć Logana.
 Miejscowe kobiety znają przypadek Catherine i potrafią to uszanować. Szczerze
mówiąc, większość z nich woli mieć gwarancję, że rodzą na wyspecjalizowanym oddziale,
więc nie mamy aż tak dużo próśb o porody w domu. No, umieram z głodu. Muszę coś
zamówić, zanim zemdleję.  Odwróciła się i zerknęła na tablicę wiszącą na ścianie.  Mają tu
niesamowite potrawy. Na co masz ochotę?
 Zdecyduj za mnie. Tylko muszę cię ostrzec, że nie cierpię baraniny.
 Mięczak.  Napotkała wzrok Jima, przewoznika z promu, który popijał piwo z jednym z
miejscowych rybaków. Mrugnął do niej, a ona uśmiechnęła się szeroko.  Proponuję
polędwicę a la Wellington. Jest wyśmienita.
 Czuję się tak, jakby wszyscy o mnie wszystko wiedzieli  powiedział Ethan.  Czy tu w
ogóle można się z kimś tak po prostu spotykać? Jest miejsce na prywatność?
 Jeśli chodzi o spotykanie się, to nie jest tak zle  odrzekła Kyla.  Gorzej z
prywatnością. Trzeba umieć ignorować ciekawskie spojrzenia. A poza tym, my się nie
spotykamy. Jesteśmy tylko znajomymi z pracy, którzy wyszli na wspólny posiłek.
Przytrzymał jej spojrzenie.
 No właśnie. Jesteśmy znajomymi.
Nie przestawali na siebie patrzeć. Kyla dostrzegła jego zaciśnięte usta i wyczuła
wzrastające w nim napięcie.
 Powinniśmy coś zamówić.
 Tak.  Oderwał od niej wzrok i przeniósł go na bar.
 Poprosimy dwa razy polędwicę  powiedziała szybko Kyla, gdy Ben pojawił się przy
ich stoliku.  Dzięki, Ben.
Barman przyjął zamówienie i zapytał:
 Jak się czuje mała Shelley?
 Dobrze.
 Mary strasznie się martwi.
 Wiem.  Kyla mówiła ściszonym głosem.  Zrobimy wszystko, żeby jej pomóc, Ben.
Skinął głową.
 Zadzwoń do mnie, kiedy już będzie coś wiadomo.  Odszedł w stronę baru, a Ethan
patrzył za nim zdumionym wzrokiem.
 Skąd on wie o Shelley? I skąd tyle wie o Dougu? Jak w ogóle można zachować
tajemnicę lekarską na tej wyspie?
 Doug pracuje dla niego, a Ben jest kuzynem Mary. Ale pozostaje faktem, że ludzie
dowiadują się wszystkiego pięć sekund po tym, jak postawisz diagnozę. Poza tym Ben jest w
załodze łodzi ratunkowej Glenmore, więc w naszej społeczności jest kimś wyjątkowym.
 Wyspa ma łódz ratunkową?
 Tak. Cumuje przy nabrzeżu. Nie widziałeś jej?
 Ostatnio byłem tam w dniu przyjazdu. Dużo mają wezwań?
 Niestety tak. Zwłaszcza latem. Przeważnie od ludzi spacerujących po klifach.
Zapuszczają się na dół, żeby zobaczyć piękne zatoczki, i odcina ich przypływ. A jeśli
potrzebna jest pomoc medyczna, wzywają Logana. Jak widzisz, wszyscy pracujemy razem.
Tak, interesujemy się sobą nawzajem, ale nie nadużywamy tego zaufania. Jest sposób, żeby
odpowiadać na pytania, a jednocześnie się nie wygadać. Mogę cię zapewnić, że gdy tylko
poinformujesz Mary o wynikach, ona zadzwoni do co najmniej pięciu osób. A każda z nich
zadzwoni do kolejnych pięciu. Ale to ich sprawa.
Ethan pokręcił głową.
 W Londynie jest inaczej.
 Właśnie dlatego mieszkamy tutaj.  Przechyliła głowę, jakby chciała mu rzucić
wyzwanie.  Nie dostrzegasz pozytywów. Jak chociażby tego, że tutaj wszyscy są częścią
nieformalnej grupy wsparcia. Kiedy pani Linton spadła ze schodów, ktoś zadzwonił do nas w
ciągu godziny, bo zauważył, że jej kosz na śmieci nie jest odstawiony na swoje miejsce. W
Londynie leżałaby na podłodze przez tydzień, zanim ktoś zorientowałby się, że coś jest nie
tak. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl