[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się ze skąpego bikini. Widownia była zapełniona po brzegi, lecz ona widziała
tylko jedną postać. Lavery siedział przy stoliku sędziowskim i na jej prawie
nagie ciało patrzył ze zgrozą pomieszaną z pożądliwością.
Twarz Drew prosiła się o następną śnieżkę.
Pan burmistrz zerwał się z krzesła i wpadł na scenę. Kilka dziewcząt z
przerażenia pisnęło, gdy niemal rzucił się na Rachel.
 A nie mówiłam?  z satysfakcją szepnęła Valerie.  Jest za stara,
zaraz ją wykopią.
A więc o to chodzi. Miała przecież dopiero trzydzieści lat, a jej ciało
wcale nie wyglądało zle, nawet w bikini. Wykorzystała urodę, by dostać się
na scenę, a teraz musi użyć mózgu, by na niej zostać.
Lecz Drew był widocznie innego zdania.
 Złaz ze sceny!  ryknął, zupełnie nie panując nad sobą.
Próbowała nie zwracać uwagi na to, w jaki sposób na nią patrzył. Po
prostu pożerał ją wzrokiem.
 Nigdzie się stąd nie ruszę!
 Koniec dyskusji, Rachel  oświadczył ostro.  Zejdz ze sceny
albo cię wyniosę.
Buntowniczo uniosła brodę.
 Spróbuj tylko.
Nigdy nie widziała tak szybko poruszającego się mężczyzny. Zanim
zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje, Drew zarzucił ją sobie na ramię.
Krew napłynęła jej do głowy nie tylko dlatego, że zwisała jak pogrążony
we śnie nietoperz. Silne dłonie burmistrza mocno ściskały jej uda, i było to
przyjemne uczucie. Lecz dość tych erotycznych skojarzeń. Przecież została
potraktowana jak worek kartofli!
 Natychmiast mnie postaw!  wychrypiała, zaniepokojona
okrzykami dobiegającymi z widowni.
 Zaraz  sapnął, maszerując dziarsko w stronę wyjścia.
110
RS
Jednak drogę ucieczki zablokowała mu stara znajoma, reporterka
telewizyjna Candi Conrad.
 Panie burmistrzu, czy mogę z panem zamienić kilka słów?
 To niezbyt odpowiednia chwila  odparł szorstko.
Rachel uniosła głowę.
 Nic podobnego, Candi, to świetny moment na rozmowę.
Candi przysunęła się z mikrofonem do Rachel, która starała się nie
reagować na ekscytujący dotyk Drew i skoncentrować na czekającej ją
rozmowie.
 Czy udział w wyborach Miss Walentynek nie stawia pani w
niezręcznej sytuacji, doktor Grant?  zapytała Candi.
Ona chyba żartuje. Jak można nazwać niezręczną sytuacją fakt, że
Rachel na oczach połowy miasta i telewidzów, prawie naga, zwisa z
ramienia burmistrza?
 Chyba można to tak nazwać  odpowiedziała jednak. 
Chciałabym również podkreślić, że burmistrz Love ponownie nadużywa
swojej władzy i przewagi fizycznej. Miałam prawo być na tej scenie. A teraz
proszę wreszcie mnie postawić.
Drew spełnił jej życzenie, ujmując ją w pasie i delikatnie stawiając na
ziemi. Rachel zrobiło się gorąco, zapewne od reflektorów. Mimo to Drew
zdjął swoją marynarkę i zarzucił jej na ramiona.
 Powiedziałaś, co miałaś do powiedzenia, a teraz zejdz ze sceny.
Wszyscy faceci gapią się na ciebie.
 Myślałam, że właśnie po to urządza się takie imprezy.
- Rachel, porozmawiamy o tym pózniej...  zaczął Drew, lecz Candi nie
pozwoliła mu skończyć.
- Doktor Grant, czy udział w tym konkursie oznacza, że zaniechała
pani bojkotu?
- W żadnym wypadku  odparła Rachel, ignorując wściekłe spojrzenie
Drew.  Swoją drogą, to wspaniały przykład dyskryminacji pewnych grup
kobiet. Burmistrz Lavery chciał usunąć mnie z konkursu, ponieważ nie
mam doskonałej figury.
111
RS
- Nic podobnego  zaprzeczył Drew przez zaciśnięte zęby.  Twoja
figura jest bez zarzutu.
- Dlaczego więc wykopałeś mnie ze sceny?
- Bo nie chcę, byś paradowała publicznie w takim stroju. A poza tym
zrobiłaś to, żeby mi dopiec.
Rachel na chwilę zastygła.
 Tu nie chodzi o nas, Drew.
Candi Conrad podsunęła burmistrzowi mikrofon pod nos.
- Panie burmistrzu, czy pański związek z przywódczynią bojkotu nie
ma negatywnego wpływu na pańską pracę?
- Nic nas nie łączy  zaprotestowała Rachel, wyrywając mikrofon. 
Pan burmistrz chce po prostu odwrócić uwagę od bojkotu, bo wie, że mam
rację. Miss Walentynek powinna być nie tylko piękna, ale i mądra. Dlaczego
zwyciężczyni dostaje w nagrodę seksowną bieliznę, a nie na przykład
stypendium naukowe?
- Czy chciałby pan jakoś skomentować tę wypowiedz, panie
burmistrzu?
- Zgadzam się z doktor Grant, lecz chciałbym coś sprostować. To
nieprawda, że nic nas nie łączy. Ale Rachel jest zbyt uparta, by się do tego
przyznać.
- To cały ty!  krzyknęła Rachel.  Znów zmieniasz temat.
Rozmawiamy przecież o konkursie. Czy zgodzisz się wprowadzić zmiany, o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl